Im powinniśmy być wdzięczni za akcję przeciw rosyjskim dronom.
Im powinniśmy być wdzięczni za akcję przeciw rosyjskim dronom. Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl

W nocy z wtorku na środę w polską przestrzeń powietrzną wleciały rosyjskie drony. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" było ich ponad dwadzieścia i zestrzeliwali je głównie jedni z naszych sojuszników przy wykorzystaniu najnowocześniejszych myśliwców F-35.

REKLAMA

"Polskie i sojusznicze środki obserwowały radiolokacyjnie kilkanaście obiektów, a wobec tych mogących stanowić zagrożenie Dowódca Operacyjny RSZ podjął decyzję o ich neutralizacji. Część dronów, które wtargnęły w naszą przestrzeń powietrzną została zestrzelona. Trwają poszukiwania i lokalizacja miejsc możliwych upadków tych obiektów" – poinformowało w środę rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.

Zestrzelono rosyjskie drony nad Polską. W akcji brali udział sojusznicy, głównie Holendrzy

Tymczasem "Rzeczpospolita" ustaliła, że dronów mogło być ponad dwadzieścia. "Do ich zestrzelenia użyto samolotów bojowych. Wiadomo, że w akcji brały udział holenderskie F-35, które w Polsce pojawiły się pierwszego września i mają tu zostać do końca roku" – czytamy.

Dodajmy, że szczegóły dotyczące "neutralizacji dronów" podał na rozpoczęciu posiedzenia Sejmu premier Donald Tusk.

– To, co jest nowe w najgorszym tego słowa znaczeniu, to jest kierunek, z którego drony nadleciały. To jest po raz pierwszy w czasie tej wojny, że nie nadleciały znad Ukrainy, jako efekt błędów czy małych rosyjskich prowokacji. Po raz pierwszy spora część dronów nadleciała bezpośrednio z Białorusi – mówił premier.

Dodał, że po rozpoznaniu zagrożenia, rozpoczęto zwalczanie obiektów, "które uznano za bezpośrednio zagrażające bezpieczeństwu". – W tej chwili mamy potwierdzone zestrzelenie trzech dronów. Bardzo prawdopodobne jest, że zestrzelono także czwarty obiekt. Nie wykluczamy też, żeby tych zestrzeleń było więcej – przekazał szef rządu.

Podkreślił, że ze względu na warunki pogodowe i charakter operacji sprawdzanie tego zajmie jeszcze trochę czasu. – Jest to też związane z poszukiwaniem jakichś artefaktów, szczątków tych obiektów – wskazał.

Przypomnijmy, że odnaleziono już dron w miejscowości Czosnówki koło Białej Podlaskiej. Kolejny spadł na jeden z domów w Wyrykach niedaleko Włodawy. Co najciekawsze, to blisko 300 km od granicy, w Mniszkowie (województwie łódzkim, powiecie opoczyńskim) także odnaleziono dron obcego pochodzenia.