
Tyle się mówi o kawalerkach mniejszych niż kurnik. Śmiejemy się, że patodeweloperzy bawią się z Polakami w chów klatkowy. I nagle wychodzi Krzysztof Bosak, który całkiem serio zaczyna bronić 15-metrowych mieszkań. Ma sensowny argument i w jednym się z nim zgadzam. Ale błagam, nie normalizujmy trendu, który urbaniści obśmiewają z każdej strony.
Chodzi o debatę Krzysztofa Bosaka z Adrianem Zandbergiem, którą pokazał Kanał Zero. Panowie dyskutowali przez dwie godziny i już na początku wzięli się za sytuację mieszkaniową, która wyjątkowo podpaliła ich do wymiany zdań. Nie chcę, żeby coś źle wybrzmiało, więc pokażę wam ją w skrócie, ale na dokładnych cytatach.
Najpierw Bosak stwierdził, że mieszkania budowane obecnie w warunkach rynkowych są bez porównania wyższej jakości niż budowane w PRL przez państwo. Pewnie można dyskutować o tym z architektami i budowlańcami, ale niech mu będzie. Jego zdaniem to nie wynika wyłącznie z postępu techniki.
– Mieszkania budowane przez deweloperów na sprzedaż są wyższej jakości niż te zbudowane przez rząd w programach PiS-owskich. To wynika z tego, ze jak ktoś ma coś sprzedać na rynku, to się stara. A jak ktoś robi coś jak biurokrata, to się nie stara – przekonywał lider Konfederacji.
Żeby potwierdzić tezę Bosaka trzeba by wejść w szczegóły. Zandberg podsumował to krótko. – Na rynku różni gracze mają różną siłę. Mamy z jednej strony skoncentrowaną siłę u deweloperów, a z drugiej bardzo słabą pozycję młodego pokolenia. Kiedy pan mówi, że deweloperzy się starają i zapewniają wysokiej jakości warunki życia, to trochę, powiem szczerze, mam takie poczucie, że chyba byliśmy na innych osiedlach deweloperskich. Oglądaliśmy inną przestrzeń publiczną i inne mieszkania – stwierdził.
Zandberg wypalił w stronę Bosaka, że w jego wizji rynku, "jeśli ludzie mieszkają w ślepych mikrokawalerkach, to jest okej, bo rynek idealnie zalokował". – Wy chcielibyście zrobić z tego przestępstwo i nie macie racji – kontrował Bosak.
I dopytywał dalej: – Pan rozumie, że poprzez uczynienie przestępstwem budowy mikrokawalerek nie powstaną parki, boiska, place zabaw, a deweloperzy nie rozdadzą ludziom mieszkań?
Zandberg powtórzył zdanie o "patologicznych mikrokawalerkach". – Patologiczne jest mieszkanie niespełniające wymogów prawa budowlanego – upierał się Bosak.
I teraz kluczowy moment dyskusji. Najpierw Zandberg wypomniał Bosakowi, że był przeciwnikiem tego, by ograniczyć wpychanie przez deweloperów mikrokawalerek młodemu pokoleniu. – Mówimy o młodych ludziach, którzy zaczynają swoją aktywność zawodową. I których chciałby potraktować pan, jakby to była metoda chowu Polaków w kurnikach – dodał.
Bosak miał jeden argument, który pozornie brzmi niewinnie. Ale najpierw pełny cytat z jego wypowiedzi.
Krzysztof Bosak
Odpowiedź Zandberga moim zdaniem jest kluczowa. – Jeśli rozluźni pan regulacje w taki sposób, że uczyni pan standardem 12-, 14-metrowe mikrokawalerki, jeśli pozwoli pan na budowanie w niecywilizowany sposób, to znaczna część młodego pokolenia będzie zmuszona, żeby w takich mikrokawalerkach mieszkać – przekonywał Bosaka.
Bosak z przykładem o urzędnikach trochę pomieszał problemy. To bardziej pomieszkiwanie niż użytkowanie mieszkania na co dzień. Zupełnie inna bajka, tym bardziej że obaj politycy dyskutowali o sytuacji na rynku głównie pod kątem młodych ludzi. Mówienie, że 12 czy 15 metrów kwadratowych to coś normalnego, działa jak woda na młyn "patodeweloperów".
Ale spójrzmy z innej strony. Ceny za wynajem pokoju w większych miastach dawno oszalały. Kiedy ktoś ma 18 czy 20 lat, życie na kilkunastu metrach bez współlokatorów dla niektórych może być kuszące. Pierwszy z brzegu przykład z ogłoszenia w Warszawie – 11,17 m kw., całkowity koszt: 2290 zł. W czasie studiów, jeśli kogoś stać na kilkaset złotych droższy kąt, to pewnie sensowna opcja.
Tylko bądźmy poważni, nie normalizujmy tego. Nie udawajmy, że takie oferty nie mają nic wspólnego z życiem w przyzwoitych warunkach na dłuższą metę. Nie mówiąc o planach założenia rodziny. Kiedy kilka lat temu w sieci pojawiło się ogłoszenie mikrokawalerki "12 metrów za 1,5 tys. złotych", internauci ją wyśmiali. Albo spróbujcie porozmawiać o tym z pokoleniem Z. Niedawno pokazałem "Zetkom" kilka przykładów ofert z mikrokawalerkami. Skończyło się stwierdzeniem, że to "klimaty jak w slumsach".
I jasne, że "wycięcie" mikrokawalerek nie uzdrowi nam rynku w jeden dzień. Tu zgadzam się z Bosakiem. To czubek góry lodowej w problemach młodych, których nie stać na kredyt, spłacany przez następnych 30 lat.
Zandberg w debacie wyciągnął Bosakowi jeden cytat z wywiadu dla "Dziennika Gazety Prawnej" sprzed dwóch lat. "Nie nazwałbym patodeweloperką sytuacji, w której ktoś optymalnie wykorzystuje dostępną powierzchnię, bo np. dobrze sprzedają mu się mikrokawalerki. To zaspokajanie popytu rynkowego, a nie patologia" – mówił Bosak.
No cóż, fajnie byłoby, żeby polityk wczuł się trochę w sytuację młodych, zamiast opowiadać o optymalnym wykorzystaniu absurdalnie ciasnych klitek.
Zobacz także
