
"Wprost" w swoim tekście podkreśliło, że Wojciech Fibak skontaktował się z redakcją i oświadczył, że owszem, umawiał ze sobą pewne osoby, ale nie czerpał z tego żadnych korzyści. Fibak prosił też o to, by materiału nie publikować, ale tygodnik postanowił inaczej. Jednocześnie opublikowano prywatną rozmowę między naczelnym "Wprost" Sylwestrem Latkowskim i Wojciechem Fibakiem, w której gwiazda tenisa błaga o niepublikowanie materiału.
Chociaż tekst "Wprost" rozniósł się po mediach z prędkością światła, to duża część odbiorców, ale też dziennikarzy, stanęła po stronie byłego tenisisty.
Kogo obchodzi co robi Pan Fibak w swojej prywatnej galerii, z kobietami które przychodzą z własnej woli??????Pan Latkowski albo zagląda komuś do majtek albo wciąż powtarza, że "w sprawie olewnika wszyscy są winni po trochu". CZYTAJ WIĘCEJ
Moim zdaniem działalność Pana Fibaka nie różni się niczym od serwisu randkowego. Dorosłe osoby i obopólna zgoda. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Wprost przeprowadził prowokację żeby wykryć jakąś obyczajówkę. Co osiągnięto poza ilością cytowań? CZYTAJ WIĘCEJ
Dziennikarka Polsat News Agnieszka Gozdyra stwierdziła po przeczytaniu artykułu, że jest "zażenowana". Ale nie Fibakiem, a zachowaniem naczelnego pisma – Sylwestra Latkowskiego.
Równie ostro wypowiadała się na ten temat Renata Kim z "Newsweeka" w radiu TOK FM. Jej zdaniem "Wprost" sięgnęło bruku.
Możemy się krzywić i zastanawiać czemu w kręgach elit podsyłanie sobie miłych dziewczyn do towarzystwa jest normą, może nam się to nie podobać, że jest brzydkie nieetyczne i niemoralne, ale rację ma znany tenisista, który mówi, że jest osobą absolutnie prywatną i nie nauczał nikogo, że ma żyć w skromności i prowokowanie go do tego, by 'ukazał prawdziwą twarz' jest nieetyczne.
Kim podkreślała, że rozumiałaby sens takiej prowokacji w przypadku np. konserwatywnego posła, by obnażyć jego obłudę, ale w przypadku Fibaka to po prostu nie ma sensu. – On sobie żyje, ma swoje galerie, ale to jego prywatne życie i nie mamy prawa go prowokować – oceniała dziennikarka "Newsweeka".
Drogi Sylwestrze (choć imię kojarzy sie i z papiezem i miło). Kiedyś myślałem ze szukasz "prawdy" ,a obecnie okazało sie ze wpisujesz sie w tę rzeczywistość która niby chciałeś obnażyć. Niszczysz zamiast budować. Jest jedna pocieszajaca wiadomość. Ty umrzesz i nikt tego nie zauważy. Pan Wojciech odejdzie i wszyscy bedą go pamiętać. Widzisz różnice? CZYTAJ WIĘCEJ
Za te słowa skrytykowała Szyca Karolina Korwin-Piotrowska, stwierdzając, że najwyraźniej aktorowi jako ojcu nie przeszkadza, "aby jego córka robiła karierę przy pomocy Wojciecha Fibaka".
W Polsce jest przyzwolenie na "bezinteresowne sutenerstwo"? Taki wniosek należy wyciągnąć z dzisiejszego dnia. Coraz ciekawiej. Koledzy blokują. Bo naczelny skorzystał, Itd. Ot, mamy bezinteresownego sutenera i jego obrońców.W bezinteresowność nie wierze, ale inni tak. A molestowanie nieletnich tez jest akceptowane? CZYTAJ WIĘCEJ
Status Latkowskiego udostępniło dalej sporo osób, ale pod adresem naczelnego "Wprost" w ciągu tych kilku dni padło zdecydowanie więcej krytyki, niż pochwał.
Nie wszyscy dziennikarze wydają jednak takie sądy. Dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki twierdzi, że nie da się sprawy ocenić jednoznacznie. Jego zdaniem, faktycznie Wojciech Fibak nie jest osobą publiczną, tylko prywatną i może powinien być chroniony przed zaglądaniem w jego życie prywatne. – Ale z drugiej strony jest osobą znaną, a to, co robi, jest moralnie dwuznaczne – zastanawia się Piasecki.
Wicenaczelny "Rzeczpospolitej" Bartosz Węglarczyk zauważa zaś, że w całej sprawie trzeba rozróżnić dwa aspekty. Pierwszy: zajmowanie się takimi sprawami w ogóle przez poważne media, a drugi – samą rozmowę Fibaka z Latkowskim. W tym pierwszym przypadku Węglarczyk stwierdza: – Osobiście nie chciałbym w swojej redakcji takiego tekstu. Ale rozumiem, że trzeba się sprzedawać, okej, taki kierunek obrały teraz tygodniki i nie będę tego potępiał.