
Reklama.
"Przyłączam się do tego skowytu [przeciwko dziennikarstwu śmieciowemu - red.]" – pisze Ewa Siedlecka w najnowszym numerze "Gazety Wyborczej". Dziennikarka w emocjonalnym komentarzu odnosi się do publikacji "Wprost" o Wojciechu Fibaku.
Jej zdaniem artykuł dotyczący znanego tenisisty był obliczony wyłącznie na zdobycie punktów za uderzenie w znaną postać. Siedlecka podpisuje się pod tekstem Waldemara Kumora, który porównał prowokację "Wprost" do tego, jak agent Tomek zachowywał się wobec posłanki Beaty Sawickiej. Postawił też tezę, że "Wprost" sięgnął bruku, a następnym krokiem będzie "podsłuchowe dziennikarstwo" na miarę dziennika "News of The World" zamkniętego po tym, jak okazało się, że jego dziennikarze włamują się na skrzynki telefoniczne znanych postaci.
Siedlecka skrytykowała ostro także Romana Kurkiewicza, który bronił "Wprost" w radiu TOK FM. Były naczelny "Przekroju" przekonywał w środowej audycji, że sprawa Wojciecha Fibaka była bardzo potrzebnym głosem w debacie o przemocy symbolicznej, która polega na tym, że bogatsi i lepiej sytuowani upokarzają osoby w gorszej sytuacji społecznej, a później wmawiają im też poglądy, które uzasadniają tę sytuację.
"To jest jeszcze gorsze niż bezpruderyjny cynizm tabloidów. Usprawiedliwia bowiem – ba, gloryfikuje! – największy grzech dziennikarstwa: brak odpowiedzialności – społecznej i czysto ludzkiej" – podsumowuje Siedlecka.
Czytaj także:
Cały felieton w "Gazecie Wyborczej"