Cenniki za śluby, chrzty, pogrzeby i komunie w kościołach oficjalnie nie istnieją. Co innego mówi jednak praktyka. Niektóre kościoły przypominają szpitale, gdzie jeszcze kilka lat temu, by ratować zdrowie potrzebna była wysoka łapówka. Z korupcją w służbie zdrowia dziś jest już lepiej. W kościołach także może być. Zwłaszcza, że broni przeciw obrotnym księżom dostarczył właśnie papież. Trzeba tylko zacząć z niej korzystać.
naTemat rozgrzała w weekend informacja o tym, że w Elblągu z rocznicy komunii musiała zrezygnować 9-letnia dziewczynka. Jak donosił serwis elblag24.pl, jej rodzice nie zapłacili składki, która w praktyce okazała się obowiązkową opłatą. Choć w kościele oficjalnie takich przecież nie ma.
Zwykle jest "co łaska"
Oficjalnie za wszystkie kościelne uroczystości taryfikator wynosi "co łaska". – Nie ma żadnych cenników – mówi mi ks. Leszek Slipek, proboszcz parafii im. Andrzeja Apostoła w Warszawie, a potwierdza to krótka sonda przeprowadzona wśród znajomych, którzy czynnie uczestniczą w życiu Kościoła.
To, że ksiądz inkasuje tylko "co łaska" deklarowali wierni i w parafii pw. Krzyża Świętego w Łomży, i św. Józefa w Częstochowie, i NMP Matki Kościoła w Warszawie, i u Dominikanów: na stołecznym Służewiu i Bielanach.
Katarzyna napisała mi: "za odpis aktu chrztu dałam 50 zł. Bardzo się ucieszyli". Samuel deklarował, że płacił i za chrzest, i za ślub. Za każdym razem proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Zielonce domagał się mniejszej opłaty, niż wierny chciał uiścić. Karolina dodała, że od niej księża chodząc po kolędzie nie chcieli nawet koperty. Bo była na studiach.
Za ślub 4 tys. zł
Wśród parafii zdarzają się jednak wyjątki. – Za pogrzeb w mojej rodzinie ksiądz zainkasował 800 złotych. Nie było w tym nic dziwnego, bo niby się płaci. Ale t trakcie mszy nie wysilił się na nic więcej, poza przeczytaniem z kartki informacji o zmarłym. Jakby tego było mało, zbierał na tacę na mszę za duszę zmarłego – wspomina Bartek, który z racji tego, że pochodzi z niewielkiej miejscowości woli nie podawać nazwiska.
Karol, który niedawno brał ślub kościelny wyliczał natomiast dla Michała Fala opłaty, które musiał ponieść z tej okazji: "1000 zł dla księdza za ślub. Organista też wyciąga rękę, zwyczajowo daje mu się 300 zł. Do tego panie z kółka różańcowego, które przystroją kościół – kolejnych 200 zł".
Adam musiał zapłacić za zapowiedzi po 100 zł od siebie i narzeczonej. 300 zł w jego parafii ksiądz krzyknął sobie za… licencję na ożenek poza macierzystym kościołem. W tych przypadkach negocjacji nie było.
Dużo o nieoficjalnych kościelnych cennikach mówią też informacje publikowane w serwisie colaska.pl. Można tam dodać parafię i zadeklarować opłatę, której wymagano od nas w rozliczeniu za kościelną uroczystość. Opisywane tam stawki za ślub wahają się od 50 do 2 tys. zł. Za chrzest od 20 do 500 zł, a za pogrzeb od 50 do nawet 4 tys. zł.
Nie ma mowy o opłacie za sakrament
O cenniki kościelne zapytałam księdza Kazimierza Sowę. Kapłan i bloger naTemat, przekonywał mnie, że choć oficjalnie o żadnych standardach w tej kwestii nie może być mowy, w wielu miejscach Polski opłaty za udział w kościelnych uroczystościach są zwyczajowe.
– Trzeba rozróżnić dwie rzeczy: samą uroczystość i sakrament. Jeśli ktoś ze ślubu robi ozdobną ceremonię i stać go na kwiaty za kilka tysięcy złotych, pewnie będzie go stać również na ofiarę, by ktoś zaśpiewał na ślubie "Ave Maria" – mówi ks. Sowa. Tłumaczy też, że jeśli ktoś zamierza wziąć ślub w bardziej prestiżowym miejscu niż jego własna parafia, nic dziwnego, że musi za to zapłacić. Zastrzega jednak: – Samo udzielenie sakramentu nie może podlegać ofierze i ksiądz nie ma prawa odmówić jego udzielenia z powodów finansowych.
I tu, jak w przypadku z Elbląga, zdarzają się odstępstwa. Ks. Sowa przekonuje, że często do takich sytuacji doprowadzają sami parafianie, dla których obyczaj płacenia księdzu jest silniejszy, niż ocena głębokości portfela. – Ludzie mają imperatyw, żeby dać dużo – mówi.
Do papieża
W ocenie kościelnych cenników na myśl przychodzą mi szpitale. W wielu z nich jeszcze kilka lat temu często należało zaproponować lekarzowi drogi prezent w zamian za dobrą i szybką lekarską poradę. Podobnie jak w przypadku kościelnych uroczystości, nie było mowy o oficjalnych cennikach, ale pacjenci wiedzieli, komu dać koniak, a komu obraz. Podobnie jak w przypadku kościelnych uroczystości, proceder wywoływał oburzenie dużej części środowiska.
Jak mówił mi kiedyś Konstanty Radziwiłł, przerwać sprawę mogli jedynie pacjenci, po prostu przestając przynosić prezenty. Mogli też odwołać się do prawa, które łapówkarstwa zabrania. Co mogą zrobić katolicy? Dokładnie to samo. Teraz odwołując się nawet wyżej, do samego papieża, który w wywiadzie dla rabina Abrahama Skórki mówi:
"Czuję sprzeciw, słysząc o "cennikach" na ceremonie religijne. Przed dwoma laty parafia w Buenos Aires miała wyznaczoną cenę za chrzest, w zależności od dnia. Albo czasem ludzie chcą wziąć ślub, ktoś przyjmuje ich w kancelarii i pokazuje im "cennik": z dywanem kosztuje tyle, bez dywanu tyle i tak dalej. To jest robienie interesu na kulcie. Sami pozwalamy na takie sprowadzenie aktu religijnego do obyczaju właściwego światu. W Ewangelii Jezus formułuje bardzo interesujące spostrzeżenie. Patrzy z Apostołami na skarbonę świątynną, do której wierni wrzucają ofiary. Zamożni wrzucają wiele, lecz nagle przychodzi wdowa i wrzuca drobną monetę. Wówczas Jezus mówi do uczniów: 'Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni'". ("W Niebie i na Ziemi". Kardynał Jorge Bergoglio i rabin Abraham Skórka. Wyd. Znak, 2013)