
Amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) podsłuchiwała polityków podczas szczytu G20 w 2009 roku. Jak donosi "Guardian", szpiegowano nawet samego Dmitrija Miedwiediewa. Część delegatów śledzili też Brytyjczycy.
REKLAMA
Tę informacyjną bombę "Guardian" mógł odpalić dzięki Edwardowi Snowdenowi, który stał się w ostatnich dniach bohaterem. Ujawnił bowiem liczne sekrety rządu USA, w tym program PRISM, który miał służyć do inwigilowania obywateli USA m.in. przez internet.
Niczym nowym jest fakt, że rządy podsłuchują siebie nawzajem, ale nikt nie spodziewał się, że robią to w tak dużym stopniu. Brytyjska gazeta opisuje, jak w 2009 roku Dmitrij Miedwiediew spotkał się z Barackiem Obamą. Dokładnie tego dnia, przed spotkaniem, amerykańska NSA zdążyła przechwycić i podsłuchać rozmowy telefoniczne rosyjskiej delegacji oraz przeczytać ich e-maile. Z dokumentów opisywanych przez gazetę wynika też, że Amerykanie próbowali podsłuchać samego Miedwiediewa, gdy ten wykonywał połączenie satelitarne z Moskwą.
NSA podsłuchiwała dzięki swojej aparaturze rozmieszczonej w Harrogate w Wielkiej Brytanii – pisze "Guardian". I udostępniała informacje innym krajom: Kanadzie, Australii czy Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy zresztą sami podsłuchiwali podczas szczytu G20 – zdobyli informacje między innymi z delegacji z Turcji i RPA, tylko w inny sposób. Spreparowali kafejki internetowe tak, by móc wyciągać z nich informacje. Z relacji "Guardiana" wynika, że o wszystkim wiedział premier Gordon Brown.
Zarówno Wielka Brytania, jak i USA nie chcą komentować tych doniesień. Nic dziwnego – za kilka godzin zaczyna się szczyt G8, na którym będą wszyscy ci gracze. I zapewne nie obejdzie się bez podsłuchów.
Czytaj także:
Źródło: "The Guardian"
