Tylko w ciągu ośmiu miesięcy tego roku doszło do 23 zabójstw dzieci i nastolatków – donosi "Rzeczpospolita". To niemal dwa razy więcej niż w całym 2012 roku. "Jeżeli nałożą się na siebie kryzys i niepewność jutra z nadużywaniem alkoholu, to mamy mieszankę wybuchową w relacjach rodzinnych" – mówią eksperci.
Drastycznych przypadków, takich jak ten z Katarzyną W. z Sosnowca i jej córką, jest coraz więcej. Ostatnio w Łodzi zmarła trzymiesięczna Nadia, którą pobił ojciec. Jak stwierdził, szarpał nią i uderzał pięścią po głowie, bo był "zmęczony po pracy". Ledwie kilka tygodni temu w tym mieście zdarzyła się podobna sytuacja: trzyletni Wiktor został skatowany przez konkubenta swojej matki.
Co się dzieje? Dlaczego po okresie spadku w ubiegłym roku, dziś znowu rośnie liczba zabójstw
dzieci? Jak mówią cytowani przez "Rzeczpospolitą" eksperci, przyczyn jest kilka, ale najczęściej można je powiązać z alkoholem i… kryzysem. "Coraz częściej sprawcy takich czynów rozgrzeszają się z agresji. Usprawiedliwiają swoje zachowanie, twierdząc, że dziecko przeszkadza w realizacji ich potrzeb i że wychowanie kosztuje" – mówi kryminolog prof. Brunon Hołys.
Przedstawiciele policji na pytanie, o to, jak można zapobiegać przemocy wymierzonej w dzieci, zwracają uwagę na odpowiedzialność otoczenia: sąsiadów i krewnych rodziny, w której dochodzi do patologii. "Apelujemy do sąsiadów, opiekunek w żłobku, przedszkolu, znajomych, dalszej rodziny, by nie bagatelizować podejrzanych obrażeń u dzieci i zgłaszać takie przypadki" – mówi Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.