
Politycy Prawa i Sprawiedliwości mają specyficzny talent do niespodziewanego pomagania rywalom. Kolejny raz potwierdził to prof. Piotr Gliński, których przedstawiając w sobotę swój program dla Warszawy łatwo sprawił, iż szanse Hanny Gronkiewicz-Waltz na utrzymanie stanowiska prezydenta Warszawy nieco wzrastają.
REKLAMA
Wszystko wskazuje, że tylko niska frekwencja w warszawskim referendum może uratować Hannę Gronkiewicz-Waltz przed utratą fotela prezydenta Warszawy. Gdy pani prezydent wciąż słabo radzi sobie w przedreferendalnej kampanii, pomóc jej postanowił chyba... prof. Piotr Gliński. Niby uważa się on za najpoważniejszego kandydata do przejęcia sterów w stolicy, ale zdaje się robić wiele, by do tego nie doszło.
- Warszawie jest potrzebny spokojny sen - wolny od zbyt głośnych imprez, koncertów i niepotrzebnych pokazów sztucznych ogni - stwierdził w sobotę kandydat Prawa i Sprawiedliwości na kilka stanowisk państwowych, które mogą się wkrótce zwolnić.
Na reakcje warszawiaków nie trzeba było długo czekać. Wkrótce po tym, gdy prof. Gliński ogłosił swoje plany "uspokojenia" Warszawy, internauci zaczęli ironizować, że jeszcze lepsze skutki może przynieść wyłączanie warszawskich elektrowni. "Wtedy będzie jeszcze taniej i bez pokus. I dzietność wzrośnie" - sugerowała na Twitterze dziennikarka Polsat News, Dominika Długosz. "Gliński to chyba człowiek HGW wewnątrz PiS. Co za błyskotliwość" - komentowali inni internauci.
Czytając większość komentarzy na temat zapowiedzi prof. Piotra Glińskiego naprawdę trudno nie odnieść takiego wrażenia. Bo wielu warszawiaków przyznaje dziś, że głosowanie w referendum dotyczącym odwołania prezydent Warszawy chyba jednak sobie odpuści. Jeśli więc frekwencja nie osiągnie ustawowego minimum i Hanna Gronkiewicz-Waltz utrzyma stanowisko, będzie mogła za to podziękować tylko niespodziewanym przyjaciołom z PiS.
