Antoni Macierewicz powiadomił Prokuraturę Generalną o środowym "ataku hakerskim", który zakłócił sejmową telekonferencję współpracujących z jego zespołem ekspertów. W czasie posiedzenia, gdy naukowcy przedstawiali za pośrednictwem Skype'a swoje prezentacje, zaczęli do nich dzwonić złośliwi internauci. Wyskakujące masowo komunikaty o przychodzących połączeniach zalewały ekrany ekspertów, utrudniając im prezentowanie swoich tez. – Dzisiaj złożyłem zawiadomienie o przestępstwie. Mam nadzieje, że doprowadzi to do ujęcia sprawców wczorajszego ataku – poinformował Macierewicz.
Macierewicz zaznaczył, że ostatnie posiedzenie jego zespołu było zabezpieczane, także od strony technicznej, przez pracowników Sejmu. – Sejm musi być bezpieczny. Wczoraj zabezpieczenia państwowe zawiodły. Chodzi o to, żeby takie ataki się nie powtarzały – powiedział poseł, odnosząc się do tego, co działo się podczas środowej telekonferencji ekspertów współpracujących z jego zespołem.
Kiedy swoje wystąpienie rozpoczął pierwszy z naukowców, dr Bogdana Gajewski, złośliwi internauci dostrzegli, jakim loginem posługuje się on na Sype'ie i zaczęli do niego dzwonić. Celem ataku stali się także inni eksperci, w tym prof. Wiesław Binienda. Na ich ekranach wyskakiwały komunikaty informujące o oczekujących na odbiór połączeniach. Jedno z okienek przekonywało, iż do dyskusji chce się włączyć Władimir Putin.
Słowa prof. Rońdy zostały zmanipulowane?
Macierewicz skomentował także wywiad, jakiego Telewizji Trwam udzielił prof. Jacek Rońda, jeden z ekspertów zespołu parlamentarnego. Profesor oświadczył, że podczas kwietniowej dyskusji, która odbywała się w studiu TVP 1, "trochę zagrał", mówiąc, że piloci tupolewa nie zeszli poniżej wysokości 100 metrów.
– W wywiadzie z panem Kraśką trochę zagrałem, z różnych względów. Ponieważ pan Kraśko grał ze mną, no to tak, jak w kartach się gra, w niektórym układzie. Z panem nie będę grał w karty, w związku z tym powiem, że oni zeszli poniżej 100 metrów – oznajmił dziennikarzowi TV Trwam prof. Rońda., dodając, iż dokument, na który się niegdyś powoływał, "to był blef".
Macierewicz przekonuje, że słowa profesora mogły zostać zmanipulowane. Jego komentarz cytuje portal Gazeta.pl. – Jest oświadczenie prof. Rońdy wskazujące na to, że zmanipulowano jego wypowiedź. Prof. Rońda nie zmienia swojego stanowiska. Zawsze uważał tak, jak wczoraj zostało to sformułowane w oświadczeniu zespołu parlamentarnego. Nie ma w tej sprawie między nami różnic – powiedział poseł.
Sam prof. Rońda wyjaśnił portalowi braci Karnowskich, że w momencie wybuchu tupolew znajdował się na wysokości 50-60 metrów, ale nie dlatego, że piloci chcieli zejść tak nisko. – To było wynikiem naprowadzania i uszkodzenia samolotu – podkreślił profesor, przekonując, że "na pokładzie tupolewa wybuchły bomby".