
Najpierw od ekspertów badających okoliczności katastrofy smoleńskiej dla Antoniego Macierewicza odcięły się polskie uczelnie. Teraz kłopoty mają jednak także naukowcy związani z Prawem i Sprawiedliwością, którzy pracują w ośrodkach zagranicznych. Ofiarą redukcji etatów na Uniwersytecie w Maryland padł właśnie prof. Kazimierz Nowaczyk. Wcześniej wszedł on w konflikt ze swoim przełożonym, którego przedstawiał jako uczestnika badań w sprawie katastrofy, gdy ten nic o tym nie wiedział.
REKLAMA
Kolejny kluczowy ekspert zespołu naukowców Antoniego Macierewicza ma spore problemy na swojej macierzystej uczelni. Jak donosi Polsat News, prof. Kazimierz Nowaczyk właśnie stracił posadę na Uniwersytecie w Maryland, gdzie dotąd pracował u boku prof. Josepha Lakowicza. – Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, to moje prywatne sprawy – powiedział naukowiec dziennikarzom. Za oficjalne powody zwolnienia prof. Nowaczyka z uczelni podaje się redukcję etatów na renomowanym amerykańskim uniwersytecie.
Poniedziałkowe doniesienia natychmiast przywołały jednak wspomnienia o konflikcie prof. Kazimierza Nowaczyka z jego szefem prof. Josephem Lakowiczem. W maju prof. Lakowicz wydał bowiem oświadczenie, z którego wynika, że prof. Nowaczyk posłużył się jego nazwiskiem do firmowania ustaleń zespołu badającego okoliczności katastrofy smoleńskiej dla Antoniego Macierewicza.
– Jestem wściekły. Czuję, że zostałem wystawiony, oszukany. Poproszono mnie o zgodę na spotkanie kurtuazyjne, a potem zostało to przedstawione, jakbym był zaangażowany w prace zespołu Macierewicza – mówił oburzony prof. Joseph Lakowicz w rozmowie z TOK FM. – Wygląda na to, że spotkanie zostało zorganizowane tylko po to, by później można było mówić, że rozmawiałem z posłem Macierewiczem – podkreślał kilka miesięcy temu.
