
Od dawna nie jest tam cicho, ale od paru miesięcy również o samym miejscu mówi się coraz głośniej. Las we Wrzeszczu, czyli ulubiona "imprezownia" uczniów gdańskich gimnazjów i liceów dorobił się profilu na Facebooku, który "lubi" już trzy tysiące osób. Jego bywalcy są zbyt młodzi, by wejść do klubu, choć alkohol, narkotyki i "obmacywanki" są w Topolasie normą. Jeśli trudno nam w to uwierzyć, znaczy że sami jesteśmy "w lesie".
"No to rozkręcamy" - tymi słowami zaczyna się historia profilu na Facebooku, który pojawił się 20 kwietnia. Wynika z niego, że "magiczne miejsce" jak nazywają je bywalcy, oferuje naprawdę dużo wrażeń. Kradzieże, zgubione telefony i mniejsze lub większe wypadki, to tylko jedna strona Topolasu. Drugą są imprezy do białego rana, poznawanie nowych ludzi i świetna zabawa, bez kontroli dorosłych. Efekt? Łatwo przewidzieć.
Pozdrawiam typa, który uciekając przed policją stwierdził, że turlanie z górki będzie szybsze od biegania. Niestety zmienił szybko zdanie po tym jak zaj...ł w drzewo. CZYTAJ WIĘCEJ
Imprezowicze starają się na swój sposób dbać o atmosferę panującą w Topolesie. Krystian na Facebooku pozdrawia Anię z XV LO, która poczęstowała go drinkiem z miętowej wódki. Inny bywalec - Kuba - pozdrawia serdecznie "typa", któremu sprzedał nabicie lufki za jedyne 5 złotych. Joint czekał też na przystojnego blondyna, z którym rozmawiała jedna z nastolatek ogłaszająca się na forum. Która choć nie pamięta jego imienia, liczy na kolejne spotkanie w Topolesie. Swoje wspomnienia publikuje także inna Facebookowiczka - Magda.
Pozdrawiam Szymona, który nie dowierzał ze jestem less i który chciałby to zmienić. I z którym się przytulałam przez jakiś czas. CZYTAJ WIĘCEJ
Warszawa z Topolasem
– Czego ty chcesz od Topolasu, poznałam tam mojego chłopaka – powiedziała mi 16-letnia Kasia, która choć jest z Warszawy, dobrze zna ulubioną imprezownię swoich rówieśników z Pomorza. Twierdzi jednak, że stolica nie ma powodów do wstydu, bo tu również uczniowie gimnazjów i liceów organizują sobie melanże pod gołym niebem.
Dzisiaj była integracja 97 pod poniatem. Sama jestem z tego rocznika i było mi strasznie wstyd za tych ludzi. Ludzie idziecie do liceum a to co robiliście było skandalicznie. Jakaś dziewczyna poszła skorzystać z wc i jakiś chłopak przewrócił całego toi toia razem z nią. Przyjechał jeden patrol z dwoma policjantami i połowa plaży uciekła, było to strasznie żałosne. Pomijam fakt że pewna gruba w kółko zaczepiała jakiś chłopaków, szukając guza. Kwestią czasu było to aż dojdzie do bójki, chwile potem moim oczom ukazała się awanturka. Za grosz kultury osobistej, szacunku dla innych i nie którzy nawet nie potrafili ustać na nogach po małej ilości alkoholu. Race, śpiewanie o legii rozumiem, ale reszta przekroczyła wszystkie granice. Oczywiście były pewne wyjątki i nie którzy zachowywali się okej, ale ponad połowa niestety swoją postawą zwalała z nóg. Cieszę się że chociaż tych wyjątków jest mało to jednak istnieją. CZYTAJ WIĘCEJ
Bielsko-Biała-Brooklyn
Masowe picie w plenerze to nie wymysł gdańskich czy warszawskich uczniów. Choćby w Krakowie, tego typu imprezy odbywają się na tzw Zakrzówku. O ile uczniowie z dużych aglomeracji szukają miejsc do zabawy poza miastem, młodzi mieszkańcy Bielska stawiają na industrię i krajobraz miejski. – Bielsko-Biała, mimo że jest małym miastem, obfituje w ciekawe "spoty" do picia – mówi 20-letni dziś Tomek.
Jak mówi nasz 20-letni rozmówca, latem na dachu Drukarni "pili po prostu wszyscy". Pomimo to, nigdy nie doszło tam do żadnego wypadku, a miejsce stało się kultowe. Niestety, wszystko co dobre, prędzej czy później musi się skończyć. – Prace remontowe w Drukarni sprawiły, że nie można się do niej już dostać – mówi ze smutkiem w głosie dawny bywalec licealnych melanży.


