
W ostatnim czasie przez media przetacza się dyskusja o edukacji, jakości polskich szkół wyższych oraz szansach ich absolwentów na rynku pracy. Listy w tej sprawie piszą zarówno przedstawiciele nauki, np. były wykładowca KUL, który zawiedziony poziomem swoich studentów postanowił rzucić pracę, jak i reprezentanci środowiska pracodawców- słynny stał się list prezesa firmy rekrutacyjnej Artura Skiby pod wymownym tytułem „Młodzi, do roboty!”, w którym autor odradza „bujanie się latami na kolejnych kierunkach studiów”, radząc w zamian zaciskanie zębów i pracę za darmo na stażu, oraz piętnując powszechną ponoć „niczym niepopartą postawę roszczeniową wśród coraz większej liczby dzisiejszych 20 – latków”.
Wreszcie nadchodzi upragniony dzień: obrona pracy magisterskiej. Cała rodzina dumna, dzwonią, dopytują, gratulują, tylko świeżo upieczony absolwent ma takie niejasne, gryzące poczucie, że wie coś, czego oni nawet się nie domyślają, a on nigdy im tego nie powie: że to nic nie znaczy. Że obrona to fikcja. Albo padają pytania, które otrzymało się mailem poprzedniego wieczoru, albo opowiada się swoją pracę innymi słowami, albo komisja chwilę bawi się delikwentem, delektując się ostatnim momentem, kiedy ma nad nim władzę, żeby i tak puścić go z tą piątką.
Daria Trapszo – Drabczyńska
Justyna Masalska
Karolina Masalska