
Lech Wałęsa jest przekonany, że gdyby go zaproszono do aktywnego uczestnictwa w negocjacjach pomiędzy UE a Ukrainą, to z pewnością do tragicznych wydarzeń by nie doszło. Odważna teza...
REKLAMA
Prezydent Lech Wałęsa uważa, ze polski głos musi być zdecydowany, jednak "nie możemy się za bardzo mieszać w sprawy Ukrainy". Wałęsa zwracał uwagę, iż trudna sytuacja gospodarcza Ukrainy sprawia, że to państwo w znacznej mierze było, jest i będzie uzależnione do Rosji.
Przede wszystkim prezydent ubolewa jednak nad tym, że na Ukrainę nie został dotąd zaproszony. Jest przekonany, że jeśli zostałby zaangażowany w rozmowy o umowie stowarzyszeniowej między Unią Europejska a Ukrainą, to z pewnością dzisiejsze protesty oraz zamieszki nie miałyby miejsca.
- Zapomnieli o mnie - stwierdził Lech Wałęsa. I przypomniał, że był ważnym uczestnikiem Pomarańczowej Rewolucji sprzed dekady. - Wtedy była podobna sytuacja, dobrze im doradziłem, dobrze ich wyprowadziłem - ocenił. Legendarny lider "Solidarności" jest przekonany, że i tym razem wystarczyłoby doradzić Ukraińcom, co zrobić, a "inni by to ułożyli".
Bez zaproszenia na Ukrainie pojawili się natomiast inni politycy. W tym przede wszystkim prezes PiS Jarosław Kaczyński i wiceprzewodniczący PE Jacek Protasiewicz. Nie uczestniczyli jednak w żadnych w negocjacjach między protestującymi a władzą. Byli jedynie wśród przemawiających wielotysięcznego tłumu zebranego na tzw. Euromajdanie. Lech Wałęsa tymczasem w takiej roli już siebie nie widzi.
Źródło: rmf24.pl