Lech Kaczyński miał wizję Polski, ale nie potrafił jej zrealizować. Blokowała go niszcząca więź z bratem i brak talentu politycznego. Tak w najnowszej "Polityce" charakteryzuje Lecha Kaczyńskiego publicysta Robert Krasowski.
Jeszcze nie umilkło echo po publikacji w "Newsweeku" kontrowersyjnej rozmowy Torańskiej z Bielanem o Lechu Kaczyńskim, w którym były poseł PiS wspomina, że ś.p. prezydent był cholerykiem, gawędziarzem, mlaskał, nie chciał ćwiczyć czytania z promptera i miał słabość do Donalda Tuska, a dość kontrowersyjną analizę sylwetki tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego publikuje "Polityka".
"Lech Kaczyński nie był dobrym prezydentem. Nie mógł nim być. Bo w dół ściągały go dwie ciężkie kotwice. Brak politycznego talentu oraz niszcząca więź z bratem" - twierdzi Robert Krasowski w "Polityce". "Lech Kaczyński nie był Dyzmą, nie był karierowiczem, beztrosko napawającym się własną pozycją. On naprawdę chciał dużo Polsce dać. Jednak niczego jej dać nie potrafił" - dodaje publicysta.
Jego zdaniem, mimo że prezydentura Lecha Kaczyńskiego zakończyła się fiaskiem, to była pierwszym prawdziwie politycznym wydarzeniem w historii III RP. Zgubił go jednak brak talentu politycznego.
"Kwaśniewski dla swoich działań potrafił zdobyć mandat ze strony Unii, jak też ze strony obu frakcji skłóconej ukraińskiej elity. Dzięki temu spektakularnie wygrał. Odwrotnie było z Kaczyńskim. Skonfliktowany z Rosją i z Unią, w czasach kryzysu gruzińskiego został spektakularnie upokorzony, jakkolwiek to później przedstawiano. Brak realnego sukcesu znów miała wypełnić legenda. Nawet nie dopuszczono go do stołu, przy którym Sarkozy i Saakaszwili podejmowali decyzje" - czytamy w "Polityce".
Marta Kaczyńska nie radzi sobie z traumą, czy cynicznie gra uczuciami po katastrofie?
Według Krasowskiego, Kaczyński pomniejszył znaczenie prezydentury i to do tego stopnia, że z walki o nią zrezygnował Donald Tusk. Kwaśniewski i Wałęsa potrafili zrobić z prezydentury "ośrodek panujący na polską polityką", a po Kaczyńskim "fotel prezydenta stracił polityczną wartość".
Krasowski sugeruje również, że Lecha, jako prezydenta, zniszczyła więź z bratem. "Nawet po śmierci, Lech nie jest bytem osobnym, nadal jest bliźniakiem. Dopóki więc Jarosław jest aktywny, Lech zawsze będzie bity. Zawsze już będzie tym słabszym, w którego się bije, chcąc trafić w brata" - podkreśla.