Szósty dzień piją tylko wodę. Działacze opozycji lat osiemdziesiątych prowadzą protest przeciwko zmianom w nauczaniu historii w liceach. Głodówka w Warszawie trwa od piątku trzydziestego marca. Rozmawiamy z Grzegorzem Wysockim, jednym z głodujących, członkiem Niezależnego Zrzeszenia Studentów w PRL.
Powodem bezpośrednim jest rozporządzenie ministerstwa edukacji dotyczące nauczania historii. Ale problem nie zaczął się razem z nim. Środowiska uniwersyteckie i opozycji lat 80. od wielu lat zwracają uwagę na pogłębiający się kryzys szkolnictwa.
Kim są protestujący?
Część z nas to członkowie Niezależnego Zrzeszenia Studentów, jest też chociażby działacz Solidarności Adaś Borowski. Protest w Krakowie, poprzedzający ten nasz, prowadzili między innymi ludzie związani z Instytutem Pamięci Narodowej. Ale popiera nas dużo większa grupa, np. profesorowie historii z Polskiej Akademii Nauk, Uniwersytetu Warszawskiego czy Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Mniej historii w szkołach. Radny PiS strajkuje głodówką przeciwko zmianom MEN-u. Koniec katorgi uczniów czy ogłupianie
Dlaczego zdecydował się pan na ten protest? Czy wpływ na to mieli pana synowie, którzy są jeszcze przed liceum?
Porównuję chociażby podręczniki do historii, te z podstawówki, gdzie jest podobny system, jaki chcą wprowadzić w liceum, z tymi z gimnazjum. Moi synowie są w stanie nieźle opisać jakieś wydarzenie historyczne, ale nie są w stanie ustawić tego w chronologii. Twierdzę, że historia jest nauką ścisłą właśnie dlatego, że można wywnioskować z pewnych wydarzeń, jakie będą one miały następstwa. To rozwija wyobraźnią obywatelską. Historia jest przedmiotem, który pozwala młodym ludziom, a potem dorosłym uczestniczyć w debacie publicznej.
Tu dochodzi do sytuacji jak z lat 80. Urban mówił przykładowo, że nie ma podwyżek, bo wzrosła cena masła, ale spadła – armat. Takie uczenie historii jakie ma mieć miejsce po zmianach, będzie czymś zupełnie innym. Z wszystkich bloków tematycznych jakie proponuje ministerstwo większość to nie typowa historia.
A dlaczego zdecydowaliście się państwo właśnie na głodówkę? Ta forma protestu kojarzyła się z innymi problemami.
Jeśli odniesiemy się do głodówek z lat 70. i 80. to nie ma w tym nic dziwnego. Wspólnym mianownikiem wszystkich takich protestów jest chęć zwrócenia uwagi społeczeństwa na problem. Oczywiście w naszym kręgu kulturowym nie stosuje się drastycznych głodówek do śmierci i my nie będziemy tak działać. Profesorowie historii próbowali się przebić pismami itp. z tym tematem, ale nikt ich nie słuchał.
Ministerstwo upiera się przy tych zmianach i, przynajmniej na razie, nie chce was słuchać.
Jesteśmy w takiej fazie, gdy większość sejmowa wyrzuca do kosza dwa miliony podpisów [pod wnioskiem o referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego – przyp. red.]. Tradycyjne metody demokratyczne przestają działać. Władza oderwała się od rzeczywistości. Odrzucając teorie spiskowe, rządzący chcą wprowadzić te zmiany, by według nich lepiej przygotować na rynek pracy. By uczniowie byli bardziej ukierunkowani. Według nas i wielu innych ekspertów, w tej nowej konstrukcji mocno ogranicza się jednak uczniów jako przyszłych obywateli. Do tej pory dominowała koncepcja, by kształcić ogólnie, między innymi po to, aby w przyszłości człowiek mógł się szybko przekwalifikowywać. I to jest lepszy kierunek. Krystyna Szumilas naTemat głodujących w sprawie lekcji historii
Myśli pan, że da się zmienić decyzję władz?
Wydano duże pieniądze, chociażby na wydrukowanie nowych podręczników. To nie jest już raczej do cofnięcia, dlatego chcemy chociaż zainteresować tematem. I widać już pozytywne skutki. Profesorowie historii, którzy do nas przyjechali, będą pracować nad zmianami w ustawie, które nałożą granice na działania ministerstwa edukacji. Teraz może ono w tej dziedzinie zrobić prawie wszystko zaledwie rozporządzeniem.
Co dalej z państwa protestem?
Jeszcze nie wiemy jak długo potrwa, dziś będziemy o tym rozmawiać. Łącznie z tym protestem w Krakowie, to jest już osiemnasty dzień. Gdy my tutaj w Warszawie zakończymy, przejmie to inna grupa. Będziemy tak długo protestować, aż wywołamy odpowiednie zainteresowanie i dyskusję na ten temat. Oprócz głodówki, rozwija się np. protest szkolny, chociażby akcje plakatowania.
Solidarność mówi o jeszcze jednym aspekcie – zagrożeniu bezrobociem dla nauczycieli.
Przy tym rozporządzeniu jeden historyk będzie mógł pracować w dwóch liceach. Reszta straci pracę. Tak samo nauczyciele innych przedmiotów, które zostaną okrojone.