Potężniejsze od naboi są dzisiaj dolary. A tych Rosja ma sporo i często wykorzystuje je jako element polityki zagranicznej. Dlatego tak trudno o jednolite i ostre stanowisko Unii Europejskiej w sprawie Krymu. Część krajów ma zbyt wiele do stracenia. Zemsta Kremla może być też dotkliwa dla polskich firm.
Rosja poza ogromną (i intensywnie modernizującą się) armią ma znacznie groźniejsze straszaki. To pieniądz. Z PKB na poziomie 2,1 bln dol. (w 2013 r.) jest w elitarnym klubie G8. Wiele potężnych firm jest albo wprost, albo pośrednio pod kontrolą rządu. Poza tym niebagatelną rolę w handlu odgrywają instytucje pokroju sanepidu, który nieraz blokował import z krajów, z którymi Rosja ma zatargi.
Embarga
Boleśnie przekonuje się o tym Polska. Na zakazie importu wieprzowiny nasi przedsiębiorcy stracili miliony. Po dwóch latach Rosja embargo zniosła, by przywrócić je niedawno (dla całej UE) pod pretekstem epidemii tropikalnego pomoru świń.
Jak skuteczna to broń przekonał się jeden z Ukraińskich oligarchów Petr Poroszenko. Rosjanie stwierdzili, że produkowane przez jego firmę Roshen słodycze nie spełniają norm i nie mogą być sprzedawane w Rosji. Przedsiębiorstwo stanęło na skraju upadku, zwolniono nawet część pracowników.
Mały ruch graniczny
Dzięki uproszczeniu procedur w przekraczaniu granicy z Kaliningradem Rosjanie masowo pustoszą magazyny polskich dyskontów. Przyjeżdżają po produkty spożywcze, sprzęt RTV/AGD, ale także skorzystać z usług. Mają być też doskonałymi klientami salonu Porsche w Sopocie. W strefie przygranicznej każdego roku zostawiają ok. 250 mln złotych, których strata byłaby dla Polski bolesna.
Polskie firmy w Rosji
Nasze kontakty handlowe to nie tylko import i eksport, ale też inwestycje zagraniczne. W Rosji biznes prowadzą tak znane firmy jak LPP (właściciel Croppa i Reserved). Rosyjski rynek to źródło ponad 21 proc. jej dochodów – podaje Money.pl. Silną pozycję w Rosji mają też polskie firmy meblowe. Część z naszych przedsiębiorców już wycofuje się z Rosji (i Ukrainy), szukając innych rynków zbytu. Ale nie tylko Polska może zostać przyparta przez Putina do muru.
Gaz i ropa
Ogromne złoża gazu ziemnego i ropy to najpotężniejsza broń Rosji. Tak, potężniejsza nawet niż głowice jądrowe, bo po ich użyciu nie ma odwrotu. A kurek z gazem można zamykać i otwierać do woli. Europa to wie i robi wszystko, by uwolnić się od monopolisty. Jednak to kosztowny, długi i naszpikowany przeszkodami proces.
Dzisiaj i przez najbliższe lata Europa jest na łasce Kremla i jednej z jego najważniejszych dywizji – Gazpromu. Najwięcej gazu w Europie potrzebują Niemcy (w 2007 r. 35,5 mld m3), Włochy (23,8 mld m3) i Francja. Jeszcze dekadę temu 43 proc. niemieckiego, 31 proc. włoskiego i 24 proc. francuskiego gazu pochodziło z Rosji.
Ale nie tylko Europa – gazociągi ciągną się też na Daleki Wschód. Poza powodami bezczynności Chin, które przedstawił Radosław Pyffel, szef Centrum Studiów Polska-Azja, nie bez znaczenia jest też energetyka. Według prognoz w latach 2015-2020 ich zapotrzebowanie na błękitne paliwo ma wzrosnąć o 30 proc., a w pod koniec lat 20. XXI wieku sięgnąć poziomu 437 mld m3.
Czyli tyle, ile potrzeby Unii Europejskiej (według prognoz Komisji Europejskiej. Dla Moskwy to ogromne źródło dochodów. Tylko w 2011 roku na eksporcie paliw płynnych Rosja zarobiła 340 mld dol. (wszystkie dane za artykułem Pawła Turowskiego z "Bezpieczeństwa Narodowego" z 2012 r.)
Niemcy
Jak nietrudno się było domyślić to Niemcy są największym w Unii Europejskiej partnerem gospodarczym Rosji. Według ostatnich danych wymiana handlowa między tymi dwoma krajami wyniosła 76,5 mld euro (i była tylko nieco mniejsza niż polsko-niemiecka). Ogromne interesy w Rosji robi koncern Siemens, który części z nas kojarzy się z telefonami komórkowymi, ale istota jego biznesu to zaawansowane maszyny przemysłowe. Część kontraktów ma zdobywać za pomocą łapówek.
Francja
Sam tylko kontrakt na okręty klasy Mistral to ok. 1,5 mld euro. Nie zaszkodziły temu protesty, że Rosja otrzyma też instrukcje budowy systemów elektronicznych wojsk NATO. Nie ma się więc co dziwić, że już na wstępie francuski minister spraw zagranicznych (ten sam, który brał udział w negocjacjach Majdan-Janukowycz) wykluczył możliwość unieważnienia kontraktu.
Do tego Francuzi mają z Rosjanami interesy w branży samochodowej. Pamiętacie z jakim logotypem na bolidzie jeździł w ostatnim roku w Formule 1 Robert Kubica? Jednym ze sponsorów jego teamu była rosyjska Łada. Od kilku lat francuski koncern Renault produkuje swoje samochody pod tą marką.
Nie można zapomnieć o zamiłowaniu bogatych Rosjan do luksusu. Zapewne jednym z największych przyjaciół Rosji jest Bernard Arnault, właściciel koncernu LVHM, który ma w swoim portfolio takie marki jak Louis Vuitton, Christian Dior czy Dom Pérignon. Ograniczenie możliwości zbytu na terenie Rosji byłaby sporą stratą.
Wielka Brytania
Tak jak wśród londyńskich robotników jednym z najpopularniejszych języków jest polski, tak wśród milionerów zapewne jest nim rosyjski. Na Wyspy uciekają oligarchowie, którzy popadli w niełaskę Władimira Putina. Ci, którzy nadal się nią cieszą także starają się zabezpieczyć na przyszłość.
Poza symbolami, takimi jak inwestycja Romana Abramowicza w Chelsea, interesy w City prowadzi wiele firm. Na giełdzie w Londynie (a także we Frankfurcie) notowany jest gazowy gigant Gazprom. Tak samo Novatek – największa prywatna firma działająca w branży gazowej.
Na ich obsłudze krocie zarabiają kancelarie prawnicze, które nie pozwolą sobie na utratę tak cennych klientów. A raczej nie pozwolą rządowi, by odebrał im tak cennych klientów. Na tym samym wózku jadą pośrednicy nieruchomości, salony jubilerskie i samochodowe oraz ekskluzywne butiki.
Kraje bałkańskie
Niezwykle mocno od rosyjskich surowców uzależnione są kraje bałkańskie. Chociaż nie są one hegemonami w Unii Europejskiej, mogą skutecznie blokować niekorzystne dla Rosji postulaty.
Dzisiaj to właśnie gospodarka i pieniądze są główną bronią tam, gdzie kończy się tradycyjna dyplomacja. Kilka dni temu opisywaliśmy jak ta broń ubodła Rosję. Ale trzeba pamiętać, że jest ona obosieczna i może zranić osłabioną europejską gospodarkę. I o ile straty poniesione przez Rosję są krótkotrwałe (spadki na giełdach i osłabienie waluty), te wyrządzone Europie mogą być długotrwałe.
Za niemalże "konie trojańskie" Moskwy w Unii można uznać Cypr i Grecję. Kraje te lobbują w Brukseli rosyjskie interesy i usiłują blokować niewygodne dla Rosjan rozwiązania. Wynika to nie tylko z tradycyjnej przyjaźni tych prawosławnych krajów z Rosją, ale i skutecznego rozgrywania przez Kreml karty tureckiej i kwestii Kosowa. Grecję i Cypr łączą też z Rosjanami wspólne interesy ekonomiczne – Grecja jest ważnym elementem w projektach energetycznych Gazpromu, a Cypr to offshore'owa oaza dla rosyjskich interesów.
Grzegorz Kuczyński, "Strategie Rosji wobec Zachodu" w "Bezpieczeństwo narodowe", nr I-II, 2009