
Prof. Chris Cieszewski odpowiedział na publikację „Naszego Dziennika”, w której znalazła się informacja, że to, co w swoich badaniach nad katastrofą smoleńską uznał za złamane drzewo, okazało się pozostałością płotu. Co prawda przyznał, że jego analizy były obarczone „błędem wyznaczenia lokalizacji brzozy”, ale nie wycofał się ze swoich wniosków. „Brzoza byłą złamana już 5 kwietnia” – utrzymuje.
REKLAMA
Prof. Cieszewski podczas ubiegłorocznej II Konferencji Smoleńskiej przekonywał, że brzoza, o którą miało uderzyć lewe skrzydło prezydenckiego samolotu, była złamana co najmniej kilka dni przed katastrofą, a jako dowód przedstawił zdjęcia satelitarne. Jednak, jak napisał „Nasz Dziennik”. trzech innych naukowców wykazało, że grubo się pomylił, bo to, co na fotografiach rozpoznał jako drzewo, było w rzeczywistości stertą desek. Ich ustalenia potwierdzają zresztą relacje świadków.
Profesor, którego odpowiedź na wyniki badań kolegów po fachu cytuje portal Niezalezna.pl, nie zamierza jednak porzucać swojej tezy. Jak pisze, jego praca była utrudniona, bo szukał korony brzozy w lokalizacjach podanych przez raporty MAK i polskiej komisji, które "sobie nawzajem zaprzeczają i które nie wskazują jednoznacznych lokalizacji drzew".
"Wiele różnych metod zostało zastosowanych do analizy omawianych zdjęć satelitarnych. Ostatecznie do prezentacji wybrana została tylko jedna z tych metod, mianowicie taka, która wyróżniała się dużą przejrzystością i przekonywującą logiką" – tłumaczy.
Cieszewski jest wdzięczny naukowcom za wkład w badanie katastrofy smoleńskiej, ale zaznacza, że podstawowe wnioski pozostają te same. Przede wszystkim dlatego, że potwierdzają je inne analizy zdjęć (których jeszcze nie przedstawił), ale także badania samego drzewa. "Brak soków brzozowych w czasie, gdy inne brzozy je wydzielały, i oczywista forma złamania pnia zamiast ścięcia go, z pęknięciami śledzącymi zakrzywienia włókien drzewnych na sękach, oraz obecność szczap w złamaniu - wszystkie te fakty stanowią dowody na dużo wcześniejsze statyczne złamanie tego pnia" – przekonuje.
Źródło: Niezalezna.pl
