
Jeszcze niedawno we Francji spełniały się marzenia europejskiej lewicy. Socjaliści przejęli tam w zasadzie pełnię władzy, a Francois Hollande miał przewodzić socjalistycznej rewolucji na całym Starym Kontynencie. Po dwóch latach wpadek wizerunkowych i nieudolnych rządów okazuje się jednak, że już w niedzielę Francja może zacząć ostry manewr skrętu w prawo, który to nacjonalistkę Marine Le Pen zaprowadzi do Pałacu Elizejskiego.
Komentatorzy polityczni we Francji nie mają wątpliwości, że to właśnie narodowcy mogą być największymi wygranymi wyborów municypalnych. Może nie przejmą od razu władzy we wszystkich regionach, ale mają szansę na podbicie kilkunastu średniej wielkości ośrodków. W poprzednich wyborach, które odbywały się w roku 2008, byłoby to dla nich spełnienie najskrytszych marzeń. Dziś zdaje się być tylko etapem większego planu.
Francja: wybory wygrała Marine Le Pen
Obserwuję ją w Parlamencie Europejskim, gdzie w przerwach pomiędzy swoją aktywnością krajową (będąc europosłanką od 2004 r.) czasem się pojawia. Zasiada w ławach Niezrzeszonych, obok swojego taty Jean-Marie Le Pena, nie znajdując z żadną, nawet ultraeurosceptyczną grupą wspólnego języka. CZYTAJ WIĘCEJ
W przeciwieństwie do swego ojca i założyciela Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pena, Marine jest liderką, która potrafiła zapanować nad wewnątrzpartyjnymi podziałami, co daje francuskim narodowcom w oczach wyborców więcej niż największe wpadki rządzącej lewicy. Dobry wynik w walce o samorządy ma być dla Marine Le Pen szansą na rozpoczęcie nowego rozdziału w historii Frontu Narodowego. W zależności od rozmiarów sukcesu, może postawić na flirt z wciąż bardziej wpływowymi centrystami z Unii na rzecz Ruchu Ludowego lub próbować przeciągnąć cześć z nich do swojego ugrupowania.
To wzmocniłoby jej szanse na poprawienie za trzy lata i tak świetnego 18-proc. wyniku z ostatnich wyborów prezydenckich. Który już wtedy uzyskała dzięki postulatom wyjścia ze strefy euro, zamknięcia gospodarki na wpływy z zewnątrz i - przede wszystkim - oczyszczenie kraju z zalewu imigrantów, którzy odbierają miejsca pracy, lub pustoszą budżet pobieranymi zasiłkami. Ostatnimi czasy dodała do tego jeszcze silny sojusz z Władimirem Putinem na arenie międzynarodowej.
To wszystko populizm czystej wody. Licytowanie się, kto bardziej przyłoży bogatym, kto ich puści w skarpetkach, albo i w jednej skarpetce.
CZYTAJ WIĘCEJ
Wtedy zaufali jej nie sfrustrowani starcy, marzący o rewizji europejskiej historii (czym przekonać do siebie nieudolnie próbował jej ojciec Jean-Marie), a najmłodsi obywatele Francji. W 2012 roku dla wyborców z grupy wiekowej między 18. a 22. rokiem życia to właśnie Marine Le Pen zasługiwała na udział w drugiej turze, w której mierzyłaby się z Francoisem Hollandem. Nie bez szans na zwycięstwo.


