Druga część głośnej rozmowy Adama Bielana z Teresą Torańską ukazała się we wtorkowym "Newsweeku". Były spin doctor PiS opowiada, jak Jarosław zachowywał się po katastrofie smoleńskiej, zdradza, czy był wtedy "na proszkach" i kiedy podjął decyzję o starcie w wyborach prezydenckich.
Zdaniem byłego spin doctora PiS, Jarosław Kaczyński podjął decyzję o starcie w wyborach prezydenckich nad trumną brata. - Uzgodnił ją z Leszkiem. Tam, w kaplicy.
Rozmowę publikuje dzisiejszy "Newsweek". Jak przyznaje Bielan, marzeniem zmarłego prezydenta było to, by w kolejnych wyborach zastąpił go właśnie Jarosław. - Lech wielokrotnie o tym mówił, pół żartem, pół serio - powiedział. Adam Bielan przyznał, że chętnie widziałby Jarosława na tym stanowisku. - Myślałem, że byłby lepszym prezydentem niż Leszek. Bo jako doświadczony polityk wie, że prezydentura wymaga ponadpartyjności. Jednocześnie były spin doctor PiS przyznał, że jako prezydent, Kaczyński starałby się doprowadzić do zmiany rządu.
Adam Bielan zdradził również kulisy, w których została podjęta kontrowersyjna decyzja o pochówku Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. Jego zdaniem, Jarosław chciał, by brat spoczął na warszawskich Powązkach u boku ojca. Zaprotestował przeciwko temu Paweł Kowal, który wtedy był członkiem PiS. - Warszawa - powiedział - może być, ale nigdy Powązki, bo prezydent, który umarł na urzędzie musi mieć pogrzeb państwowy, nie prywatny - taj zdaniem Bielana argumentował Kowal. Wawel miał być jego pomysłem.
Jak wyznaje były spin doctor PiS, przez kilkadziesiąt godzin po katastrofie, w otoczeniu zmarłego prezydenta trwały negocjacje - pogrzeb mógł odbyć się: na Wawelu, w archikatedrze w Warszawie lub w Świątyni Opatrzności Bożej. Ostateczną decyzję podjęli Marta Kaczyńska i Jarosław. Później odbywały się jeszcze spotkania w tej sprawie, ale współpracownicy Jarosława mieli namawiać go, by "utrzymał Wawel".
- Gdyby nie Wawel, Jarosław - być może - wygrałby wybory prezydenckie - ocenił w rozmowie z Teresą Torańską Adam Bielan. Jego zdaniem ta decyzja została źle przyjęta przez społeczeństwo i "zaczęła podmywać atmosferę jedności".
Kilka dni po katastrofie, w siedzibie PiS doszło do spotkania w sprawie wyborów. Jak relacjonuje Adam Bielan, wszyscy byli przekonani, że Jarosław powinien startować. Powodem była nie tyle konieczność kontynuowania dzieła brata, co… stan psychiczny Jarosława Kaczyńskiego. Były spin doctor PiS przyznał, że jego współpracownicy byli przekonani, że jeśli ten "nie będzie uczestniczyć w kampanii, która go zajmie w całości, popadnie w kryzys". Bielan przyznaje wprost: startowaliśmy w sytuacji, kiedy nikt nie wierzył, że Jarosław ma jakiekolwiek szanse.
Bielan zaprzecza jednak, jakoby Jarosław Kaczyński był po katastrofie smoleńskiej na proszkach. Jak relacjonował Adam Bielan, w czasie kilku dni po katastrofie Jarosław Kaczyński prawie nie sypiał.
Adam Bielan w rozmowie z Torańską zdradza także, jak wyglądały wewnątrzpartyjne rozgrywki po kampanii prezydenckiej. Jak zapewnia, to Jarosław Kaczyński miał stanąć na czele ruchu pod nazwą Polska Jest Najważniejsza, ale ten nie chciał tego zrobić. Kaczyński miał przestraszyć się ambicji politycznych Joanny Kluzik-Rostkowskiej i chciał osłabić jej pozycję. Kiedy okazało się, że szefowa kampanii nie daje się marginalizować, wyrzucił ją. - Uwielbia takie rozgrywki wewnątrzpartyjne - powiedział Torańskiej Bielan. - Niech pani zapyta o to Pawła Kowala. Paweł najlepiej pani opowie o jego fascynacjach rozgrywkami w partii bolszewickiej.