Akcja "Żyj po polsku" budzi skrajne emocje. – Gdybyśmy mieli do wyboru zły i drogi polski produkt oraz dobry i tani produkt zagraniczny, to namawiałbym do kupowania tych drugich – mówi w "Bez autoryzacji" Jarosław Gowin. Przyznaje też, że zaproszenie do Polski Razem niektórych polityków było błędem. Nie wymienia nazwisk, ale łatwo się domyślić, że chodzi o Przemysława Wiplera czy Stanisława Karpińskiego, który nazwał Gowina "politycznym kłamcą" i "cwaniakiem".
Jarosław Gowin: Oczywiście spodziewałem się reakcji, ale nie widzę podstaw do podejmowania kroków prawnych. Nikogo nie krytykuję, propaguję tylko dobre polskie produkty.
Ale dychotomia jest wyraźna. Polskie produkty przedstawiane są jako dobre, więc w domyśle, choć może to nie jest powiedziane, te zagraniczne są złe i powinniśmy ich unikać.
Nie ma takiej dychotomii. Co więcej, gdybyśmy mieli do wyboru zły i drogi polski produkt i dobry i tani produkt zagraniczny, to namawiałbym do kupowania tych drugich. Mówię tylko o sytuacjach, gdy mamy porównywalne jakością i ceną produkty. Wtedy trzeba się zastanowić, czy w ramach dobrze rozumianego patriotyzmu gospodarczego nie poprzeć polskiej firmy, bo wtedy zysk zostaje w kraju.
To powszechna postawa w krajach Europy Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych. A fakt, że w Polsce część środowisk opiniotwórczych uważa, że to obciach i przejaw zaściankowego nacjonalizmu, to tylko dowód na oderwanie tych środowisk od rzeczywistości. Badania pokazują, że 91 proc. Polaków gotowych byłoby zapłacić za towar więcej, gdyby tylko miało gwarancję, że to produkt polskiej firmy.
Polska Razem chce wyższych ceł na import zagranicznych towarów?
Nie, to absurd. Jesteśmy zadeklarowanymi wolnorynkowcami. Uważamy, że podatki powinny być niższe dla wszystkich firm – polskich i zagranicznych, że trzeba tworzyć jak najlepsze warunki do rozwoju przedsiębiorczości, niezależnie od narodowości tego kapitału. Czym innym są regulacje prawne, a czym innym akcja edukacyjna.
Ważnym motywem naszej akcji jest powszechne wśród polskich przedsiębiorców poczucie niesprawiedliwości. Oni płacą wysokie podatki, a zagraniczne koncerny nie wykazują zysku i unikają płacenia podatku. Stąd sztandarowy postulat by podatek dochodowy zastąpić podatkiem obrotowym. To najprostszy, łatwy do wyegzekwowania i sprawiedliwy podatek.
Jakie będą kryteria wyboru produktów? LPP założono w Gdańsku, ale dzisiaj jest zarejestrowany na Cyprze, a ubrania szyje w Azji Południowo-Wschodniej.
To dylemat, nie mam prostej odpowiedzi i po to jest ta akcja – by przez dyskusję z internautami określić co to produkt polski. Czy lepiej kupować produkty francuskiej firmy produkującej w Polsce, a zyski transferującej do Francji, czy polskiej firmy produkującej w Chinach. Tu nie ma prostej odpowiedzi.
Internauci oceniają, że „Żyj po polsku” to jedna wielka kryptorekalama, a pan liczy na wpłaty na kampanię od polskich przedsiębiorców.
(śmiech) To kompletna bzdura, nie mam kontaktu z żadnym właścicielem firm, których produkty rekomendowałem.
Co dalej, jakie grupy produktów będzie pan polecał? A propos – wczoraj chyba nie było filmiku?
Nie, bo one nie będą pojawiały się codziennie, raczej raz na kilka dni. Wczoraj opublikowałem wpis z historią grupy Maspex, producenta popularnych soków Kubuś, który sprzedawany jest już w 25 krajach, a na kilku rynkach Europy Środkowej jest niekwestionowanym liderem. To drugi wymiar naszej akcji – mówienie o firmach, z których możemy być dumni.
Dzisiaj nagram filmik pokazujący sytuację na bardzo specyficznym i bliskim mi rynku – rynku książek. Będę mówił o sytuacji wydawców i małych księgarń. Pozwoli pan, że kolejne plany zostawię w tajemnicy. Ale zapewniam, że osobny odcinek poświęcimy sadownikom. Polska jest liderem w eksporcie jabłek, a poza tym to logo naszej partii.
Jak dzisiaj wyglądają finanse Polski Razem? Jaki będzie wasz budżet na kampanię?
Za wcześnie by to ocenić, ale w ogromnej większości to będą środki wyłożone przez samych kandydatów. Nie sądzę, byśmy byli w stanie zgromadzić więcej, niż milion złotych.
„Człowiek bez honoru”, „cwaniak”, „polityczny kłamca”. To o panu. Podejrzewam, że wie pan, kto to napisał.
Wiem, ale nie będę tego komentował.
Prof. Stanisław Karpiński, którego na początku samodzielnej drogi politycznej przedstawiał pan jako swojego eksperta, później stał się politykiem. Jak widać na krótko.
Mogę powiedzieć tyle: tylko jedna osoba mogła być jedynką na liście wielkopolskiej. O tym, kto nią zostanie zadecydowały kolegialnie władze partii. Takie są reguły demokracji.
Polska Razem to młody organizm, struktury są niewielkie, a już pojawiają się spory: Karpiński, odejście Przemysława Wiplera, krytyczne uwagi Marka Migalskiego. To zły prognostyk.
Rzeczywiście formalnie istniejemy dopiero od miesiąca, ale jesteśmy już dostatecznie sprawni, by zebrać wystarczającą liczbę podpisów do wystawienia list. W tej chwili mamy ich 150 tys. A różnice są nieuchronne w polityce. Dla mnie ważne jest to, że większość debat w Polsce Razem odbywa się na tematy programowe. To oznacza, że podchodzimy do programu poważnie.
Tak, debaty programowe odbywacie wewnątrz, a personalne publicznie.
Te personalne konflikty można policzyć na palcach jednej ręki. Na pewno dopraszając różne środowiska do tego wspólnego projektu w kilku indywidualnych przypadkach popełniłem błąd. Ale generalnie tworzymy bardzo zgrany i spójny zespół.
Kogo uważa pan za swój błąd?
Proszę wybaczyć, ale nie będę mówił o personaliach. Tych osób już w naszej partii nie ma.