Montowali nielegalne urządzenia, które nabijały dodatkowe kilometry na licznikach, zwiększając tym samym opłatę za przejazd. Wpadli podczas kontroli w Warszawie. Teraz sprawą nieuczciwych taksówkarzy zajmie się prokuratura.
Procedura oszukiwania klientów jest prosta – kierowca taksówki, w której zamontowane jest urządzenie do nabijania dodatkowych kilometrów, naciskając specjalny przycisk lub używając pilota wysyła impuls, który powoduje zmianę liczby przejechanych kilometrów w kasie fiskalnej oraz zwiększa sumę, którą pokazuje taksometr. Urządzenie jest niewidoczne, klient nie byłby więc w stanie wykryć oszustwa.
Kontrolę taksówek przeprowadzili warszawscy policjanci zwalczający przestępczość gospodarczą wraz z funkcjonariuszami ruchu drogowego. W siedmiu z pojazdów, które zostały poddane kontroli, znaleziono urządzenia do nabijania kilometrów. Przy każdym naciśnięciu przycisku "przejechany" dystans mógł zwiększać się nawet o 500 m.
Wskutek przeprowadzonej w nocy akcji zatrzymano siedmiu mężczyzn w wieku od 24 do 52 lat, przeciwko którym wszczęte zostanie postępowanie przygotowawcze w sprawie korzystania z przerobionego urządzenia pomiarowego w obrocie gospodarczym.
Zatrzymanym taksówkarzom grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Urząd miasta może też cofnąć im licencję, która pozwala na uprawianie zawodu taksówkarza.
Oszukiwanie pasażerów to jeden z głównych grzechów taksówkarzy i jedyny zagrożony odpowiedzialnością prawną. Są jednak i takie, za które nie grozi grzywna ani więzienie, ale które sprawiają, że jazda taksówką nie należy do najprzyjemniejszych. Najczęściej narzekamy na panujący w samochodzie zapach, wymuszanie napiwków ("Nie mam wydać") oraz nieznajomość miasta ("Pani mnie poprowadzi").