"Super Express" dotarł do lokatorki Gawłowskiego. Jej słowa raczej mu nie przypadną do gustu

redakcja naTemat
Odnalazła się kobieta, która wynajmowała mieszkanie od posła PO Stanisława Gawłowskiego. Będącego za kratkami polityka ucieszyć może tylko jedno: stanowczo potwierdziła, że Gawłowski nie wiedział, co się działo w mieszkaniu. – Nie prowadziłam agencji towarzyskiej, to był sponsoring. Właścicielowi mieszkania o swojej działalności nie mówiłam – tłumaczyła w "Super Expressie".
Stanisław Gawłowski ma coraz większe kłopoty. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
– Zapraszałam do mieszkania mężczyzn, którzy dawali mi pieniądze za to, że uprawiałam z nimi seks – podkreśliła kobieta. Jednocześnie według "SE" kilkakrotnie zaznaczyła, że właściciel lokalu mógł nie wiedzieć, co się w nim dzieje.

Sam Gawłowski wczoraj wydał oświadczenie. "Umowa najmu została zawarta ponad 2 lata temu z kobietą w średnim wieku, która prowadzi działalność gospodarczą w zakresie usług gastronomicznych. Kategorycznie stwierdzam, że nie miałem żadnej wiedzy o tym, aby w wynajmowanym mieszkaniu świadczone były przez najemcę usługi wątpliwie moralne. Nie miałem żadnych sygnałów i informacji o tym, że w wynajmowanym mieszkaniu dochodzi do jakichkolwiek nieprawidłowości. W celu transparentności podjąłem decyzję o natychmiastowym rozwiązaniu umowy z najemcą" – pisał w nim.


Pierwsze informacje o tym, co się mogło dziać w mieszkaniu Gawłowskiego, pojawiły się już w poniedziałek. Szybko pojawiły się jednak kontrowersje dotyczące dziennikarzy Radia Szczecin, którzy nagłośnili sprawę. Internauci szybko wychwycili fakt, że jeden z nich jest kuzynem radnego PiS ze Szczecina, pisze dla "Gazety Polskiej Codziennie" i szczególnie w swoich artykułach pochyla się właśnie nad posłem Stanisławem Gawłowskim.

Sam Gawłowski jest w areszcie. Prokuratura postawiła mu pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Nie brakuje jednak głosów, że cała sprawa jest polityczna.

źródło: se.pl