Soros wymiękł na Węgrzech, czy w Polsce będzie podobnie? Prof. Smolar: Na dobrą wolę tej władzy liczyć nie można

Adam Nowiński
Państwowa nagonka Orbana sprawiła, że Węgrom w końcu udało się obrzydzić życie działaczom z fundacji "Open Society" amerykańskiego miliardera George’a Sorosa. Właśnie ogłosili, że przenoszą swoją siedzibę do Berlina i stamtąd będą pomagać organizacjom pozarządowym w kraju. A jak sytuacja tych organizacji i patronującej im Fundacji Batorego wygląda w Polsce? O to zapytaliśmy prof. Aleksandra Smolara, prezesa tej fundacji.
Profesor Aleksander Smolar komentuje sytuację organizacji samorządowych w Polsce w kontekście wydarzeń na Węgrzech. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Czy Polskę i Fundację Batorego czeka los Węgier i fundacji Sorosa "Open Society"?

Mam nadzieję, że w Polsce do tego nie dojdzie. Wystarczy, że doszło do pewnej próby zwiększenia kontroli nad różnymi fundacjami (chociaż to nas nie dotyczy), które czerpią środki ze źródeł publicznych. Utworzono do tego specjalnie instytucję. Scentralizowano sposób rozdziału tych środków po to, żeby oczywiście je kontrolować.

A odnośnie Fundacji Batorego?

Jeżeli chodzi o naszą fundację, to jesteśmy od czasu do czasu atakowani przez polityków partii rządzącej. Ale częściej jednak przez nienawistników w internecie. Natomiast nie sądzę, żebyśmy byli w tej chwili zagrożeni i na pewno nie może się to wiązać z naszymi przenosinami gdziekolwiek, np. do Berlina, bo jesteśmy fundacją polską i zarejestrowaną w Polsce. Ta organizacja na Węgrzech mogła tak zrobić, bo nie jest stricte węgierską organizacją, bo jest filią międzynarodowej organizacji i jej pole działania jest chociażby większe.


Ale tak jak na Węgrzech tak i w Polsce są i były ataki na organizacje pozarządowe, czy to ze strony wicepremiera Glińskiego, czy też posłanki Pawłowicz. Trzeci sektor stoi po prostu w gardle partii rządzącej. Nie boicie sie kolejnych prób podporządkowania?

Tak i to dotyczy nie tylko naszej fundacji, ale całego trzeciego sektora. Mam tutaj oczywiście poważne obawy, że władze będą próbowały nas ograniczać na różne sposoby. Chodzi tu na przykład o Ministerstwo Kultury i ostanie decyzje dotyczące subsydiów dla niezależnych pism kulturalnych. Widać po nich, że całkowity priorytet mają pisma bliskie władzy, a pieniędzy nie dostały chociażby pisma, które zostały wysoko ocenione w konkursie, ale są np. liberalne.

Poza tym wiemy, że po zmianie władzy bardzo ucierpiały takie fundacje, których misja jest przeciwna wyobrażeniom rządzących o tym jak powinno wyglądać społeczeństwo polskie. W szczególności chodzi o organizacje kobiece, organizacje mniejszości seksualnych czy narodowych. Te wszystkie organizacje, które wyznają wszystko co jest sprzeczne z ideologią tej władzy, będą ponosić różne konsekwencje, a inne, których działanie może i nie jest sprzeczne z tym co władza by chciała, to i tak będą poddane silnej kontroli.

Co by pomogło w zmianie tej tendencji?

Przede wszystkim silny opór opozycji. To będzie przede wszystkim zależało od wyników wyborów, chociażby tych na jesieni tego roku oraz od nacisków ze strony Unii Europejskiej.
Profesor Aleksander Smolar
politolog, prezes Fundacji Batorego

Ale na dobrą wolę, czy na otwartość tej władzy liczyć nie można. A już na pewno jeżeli chodzi o organizacje samorządowe, bo to jest sektor, który jest niezależny i który zajmuje się sferą stosunków międzyludzkich, sferą idei, a tu oczywiście władza chce zapewnić sobie jak najsilniejsza kontrolę.


Jak Fundacja Batorego funkcjonuje teraz, pod rządami tej władzy?

My nie zmieniamy się zależnie od rządu. Przedtem też nie zmienialiśmy tego co robimy. Mamy misję, to jest przede wszystkim pomaganie różnym organizacjom społecznym, pozarządowym, które podejmują działania w różnych dziedzinach zaspokajając istotne potrzeby społeczne i kulturalne. Rozwijamy stosunki z naszymi sąsiadami. Mamy bogatą współpracę z Ukraińcami, Białorusinami. Rozwijamy szerzej "Forum Idei", które ma zapobiegać tendencjom do ograniczania życia intelektualnego i intelektualno-politycznego, żeby wzbogacać debatę publiczną o różnego rodzaju pomysły dotyczące reform i najprzeróżniejszych decyzji jeśli chodzi o państwo, kulturę i organizacje społeczeństwa obywatelskiego. Bronimy i pomagamy tym ludziom, którzy chcą bronić swoich idei i je propagować.

Ale dialog z tym rządem jest trudny?

Nie będę tu przytaczał konkretnych faktów, bo to brzmiałoby jak donos, ale z pewnymi ministerstwami w pewnych konkretnych sprawach utrzymujemy kontakt. On jest oczywiście słabszy niż z poprzednimi rządami [rząd PO-PSL – przyp. red.], ale to nie jest tak, że on w ogóle nie istnieje. Mam nadzieję, że on sie rozwinie. Nie mamy żadnego profilu politycznego, a nasza fundacja jest rzecznikiem idei demokratycznej, państwa prawa i demokracji konstytucyjnej. I w tym sensie oczywiście wchodzimy w konflikt z polityką, która sprawuje w naszym kraju władzę. Ale nie wchodzimy w ten konflikt dlatego, że jest to władza pisowska, tylko dlatego, że prowadzi politykę, którą uważamy za niebezpieczną dla polskiej demokracji. Natomiast jesteśmy gotowi, jeżeli tylko zmieni się ta polityka, jesteśmy gotowi do współpracy tak jak z poprzednimi rządami.

Czyli nie czekają nas Węgry bis i kampania przeciwko organizacjom pozarządowym?

Mam nadzieję, że tak, liczę, że nie dojdzie do tego. Po pierwsze Polska ma silniejszy sektor pozarządowy. Po drugie mamy partie opozycyjne, które są znacznie silniejsze niż te na Węgrzech, nawet jeżeli można formułować jakieś krytyczne uwagi pod ich adresem. Mamy też znacznie większy pluralizm mediów. Tego typu posunięcia władz, jak kampania przeciwko organizacjom pozarządowym, spotkałyby się ze znacznie większym oporem niż w przypadku Węgier.

Poza tym odnośnie Węgier jest tam też jeszcze jeden istotny czynnik. Otóż jest to kampania nienawiści przeciwko Węgrowi, Sorosowi i przeciwko Sorosowi – Żydowi, bo ma ona też silne elementy antysemickie. Nie wydaje mi się, być może jest to przejaw mojego nadmiernego optymizmu, żeby tego typu kampania z tak radykalnymi konsekwencjami, mogła rozwinąć się w Polsce.