Nowe ustalenia w sprawie Tomasza Komendy. To mogło uratować go przed więzieniem
Jak donosi "Super Express", Tomasza Komenda nie zostałby skazany, gdyby w jego procesie posłużono się badaniami poligraficznymi. Okazuje się, że za sprawą wariografu przesłuchano w tamtym czasie dwóch młodych świadków, którzy imprezowali w Sylwestra 1996 roku z zamordowaną Małgorzatą Kwiatkowską. Obaj zeznali, że z 15-latką widziano mężczyznę o imieniu Ireneusz. Obecnie jest on głównym podejrzanym o morderstwo i gwałt nastolatki.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie doszłoby do tego wszystkiego, gdyby przed laty wykorzystano badanie wariografem. W 1997 roku takie badanie przeprowadzono na dwóch młodych chłopakach, którzy bawili się razem z Małgorzatą Kwiatkowską na dyskotece Alcatraz w Miłoszycach. Niestety wariograf jako dowód traktowany jest dopiero od 2003 roku. Przed nowelizacją kodeksu karnego, tego typu badania były traktowane wyłącznie jako ekspertyzy.
Jak pisze "Super Express", obaj świadkowie zeznali, będąc podłączonym do wariografu, że 15-latka widziana była z nieznanym mężczyzną o imieniu Irek. Przesłuchanie przeprowadzał Jacek Bieńkuński, technik kryminalistyki, który badania wariografem wykonuje od 28 lat. W ich zeznaniach nie pojawiły się żadne informacje o Tomaszu Komendzie. Mężczyźni powiedzieli, że Irek miał twierdzić, że jest bratem Małgorzaty. Zarzekał się, że odwiezie ją po sylwestrze samochodem do ciotki. Ciało zamordowanej dziewczyny odnaleziono 1 stycznia 1997 roku. Cztery miesiące później wykonano badania wariografem.
Przypomnijmy, że to właśnie Ireneusz M. został zatrzymany w czerwcu 2017 roku. Mężczyzna usłyszał zarzut zgwałcenia i zamordowania Małgosi. Prokuratorzy zajmujący się dziś tą sprawą przyznają, że jego ślady są na prawie każdym elemencie ubrania zamordowanej dziewczyny. Już w 1997 roku był on przesłuchiwany w sprawie jej zabójstwa, ale jedynie jako świadek.
źródło: se.pl