Dostał pismo, że chcą... wcielić jego prywatny samochód do wojska. Chodzi o przepis sprzed 50 lat

Paweł Kalisz
Samochód terenowy sprawdza się wszędzie – zarówno na asfalcie, jak i w terenie, gdzie miłośnikom off-roadu może dostarczyć dodatkowych wrażeń. Okazuje się, że może mieć też inne zastosowanie. Fotograf Bartłomiej Sabela w skrzynce na listy znalazł pismo od dyrektora szpitala MSWiA. Chodzi o... "mobilizację" jego pojazdu.
Pan Bartłomiej Sabela zapowiada, że jego auto jest z natury pacyfistą i nie będzie służyć ojczyźnie, chyba, że naprawdę wybuchnie wojna. Fot: ze zbiorów Bartłomieja Sabeli
Na Facebooku publikuje pan dokument, który jest...

Bartłomiej Sabela: Kartą mobilizacyjną, powołującą mój samochód do służby wojskowej.

Chcą wcielić Pana samochód do wojska? Kto wydał to pismo?

Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy na wniosek dyrektora Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.

I odda Pan samochód "w kamasze?"

Jestem z przekonania pacyfistą. Konsekwentnie unikałem służby wojskowej w wieku poborowym, moje auto będzie robić to samo. To mój samochód, jest całkowicie cywilnym, pokojowo nastawionym do świata autem i nie przeleje nawet kropli diesla na poligonie.

A może pan po prostu nie oddać auta?


Pismo, które dostałem, jest zawiadomieniem o wszczęciu postępowania administracyjnego, nie jest jeszcze prawomocną decyzją. To dopiero początek. Przysługuje mi udział w każdym stadium postępowania oraz odwołanie.

Co to za samochód?

Nissan Patrol, ma 19 lat. Dziś jest wart może ze 30 tysięcy złotych, dlatego uznaję całe to żądanie wydania auta za kuriozalny pomysł. Bowiem, czy MSWiA nie dysponuje środkami by zakupić sobie takie auto, tylko musi je wypożyczać od obywatela?

A właściwie dlaczego chcą je wcielić do wojska?

W piśmie powołują się na przepisy z 1967 roku o powszechnym obowiązku obrony Rzeczpospolitej Polskiej.

Toż ten przepis ma ponad pół wieku!

Tak jest. Ja rozumiem, że w przypadku poważnych zagrożeń, na przykład gdy wybuchnie wojna takie pojazdy są mobilizowane. Trudno, stan wyższej konieczności, jasna sprawa. Wówczas bym nie protestował. Ale w takiej sytuacji? Na ćwiczenia na poligonie?

W jakim charakterze miałby tam wystąpić?

W piśmie jest napisane, że chodzi o przekazanie samochodu w ramach świadczeń rzeczowych na uzupełnienie etatowych potrzeb, planowanych do wykonania w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny na rzecz CSK MSWiA. Domyślam się, że mógłby służyć jako pojazd sanitarny do przewozu rannych.

Ostatni raz taką mobilizację prywatnych samochodów widziałem na filmie "Jutro idziemy do kina", opowiadającym historię trzech przyjaciół robiących maturę na rok przed wybuchem II wojny światowej.

Dokładnie tak. Ale wtedy rzeczywiście wojna wisiała na włosku. Teraz nie ma wojny, a mimo tego chcą wziąć mój samochód.

A nie myślał pan, żeby iść do wojska razem z nim do Wojsk Obrony Terytorialnej?

Absolutnie nie. Moje auto jest pacyfistycznie nastawione i ja też nie będę żołnierzem WOT ani Wojska Polskiego.

Może pan nie oddać auta?

Mam nadzieję, że nie będzie to konieczne. Nie jesteśmy w stanie wojny. Mamy pokój, dlatego nie rozumiem czemu dyrektor MSWiA miałby jeździć moim autem?.

USTAWA O POWSZECHNYM OBOWIĄZKU OBRONY RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Art. 208. Obowiązek świadczeń rzeczowych

1. Na urzędy i instytucje państwowe oraz przedsiębiorców i inne jednostki organizacyjne, a także osoby fizyczne może być nałożony obowiązek świadczeń rzeczowych, polegających na oddaniu do używania posiadanych nieruchomości i rzeczy ruchomych na cele przygotowania obrony Państwa.

2. Świadczenia rzeczowe mogą być wykonywane na rzecz Sił Zbrojnych, jednostek organizacyjnych stanowiących bazy formowania specjalnie tworzonych jednostek zmilitaryzowanych, jednostek organizacyjnych obrony cywilnej oraz jednostek organizacyjnych wykonujących zadania na potrzeby obrony państwa albo zwalczania klęsk żywiołowych i likwidacji ich skutków.

I pewnie jeszcze musi pan dbać o to, żeby auto było w należytym stanie technicznym?

Pewnie tak jest. Zgaduję, że zmobilizowany samochód musi być zawsze sprawny i z bakiem zatankowanym paliwem pod korek, oczywiście za moje pieniądze. Według ustawy przysługuje mi zwrot kosztów za dni spędzone na poligonie. Ustawa nie mówi jednak nic o pokryciu kosztów ewentualnych napraw, czyszczenia czy ubezpieczenia.