Czarnecki zaśpiewał hymn, by uciszyć przeciwników PiS. Teraz tłumaczy, kim są jego zdaniem protestujący

Piotr Burakowski
Ryszard Czarnecki w radiowej Trójce skomentował incydenty, które miały miejsce na ostatnich spotkaniach z politykami PiS. Zapewniał przy tym, że Polska jest "oazą normalności". – Jeśli chodzi o praworządność, to w innych krajach dochodzi do zamykania ust – tłumaczył polityk w rozmowie z Pawłem Lisickim. Stwierdzenie Czarneckiego jest o tyle ciekawe, że ostatnie spotkania z członkami "dobrej zmiany" pokazują, że cenzura i kneblowanie mają się w Polsce całkiem dobrze.
Ryszard Czarnecki odpowiedział na zarzuty o nieprzestrzeganiu zasad demokracji, że "Polska jest oazą normalności". Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
Ryszard Czarnecki powiedział, że przeciwnicy partii rządzącej tworzą "happeningi", które następnie zamieniają się w pyskówkę. Twierdził, że takie osoby przeszkadzają tym, którzy przyszli spotkać się z politykami, by "posłuchać i popytać". Problem w tym, że nie wszystkie pytania się podobają...

Niedzielne spotkanie Ryszarda Czarneckiego z mieszkańcami Kalisza
, jak pisaliśmy, było wyjątkowo burzliwe. Jeden z uczestników doznał ataku padaczki, co wzięto za prowokację. Wcześniej padł zarzut wobec Czarneckiego, że "zmienia partie jak rękawiczki". – Pan chyba nie wie, co to jest atak osobisty. Niech pan mnie o to nie pyta, byłego boksera – odpowiedział hardo Ryszard Czarnecki. Wymiana zdań skończyła się przepychankami między zwolennikami PiS a jego przeciwnikami, a europoseł – by zagłuszyć przeciwników – zaintonował hymn państwowy.
Fragment burzliwego spotkania europosła Ryszarda Czarneckiego z mieszkańcami Kalisza. TouTube.com / PIOTR FIJAŁKOWSKI
Polska według Czarneckiego
– Każdy z polityków PiS był gotowy do rozmowy, ludzie zadawali ciekawe pytania, natomiast tamci nie chcieli słuchać, tylko robić zadymę – przekonywał zaś w Trójce Czarnecki. Pytany o wciąż powtarzające się zarzuty o deficyt demokracji w Polsce, stwierdził, że "Polska jest oazą normalności". Jak do tego ma się to, że politycy partii rządzącej przyjmują tylko pytania na kartkach?


Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu na spotkaniu z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim w Sanoku jedna z uczestniczek spotkania chciała zadać pytanie o protest niepełnosprawnych w Sejmie. Później, już na ulicy, została wylegitymowana przez policjanta, który przyznał, że zrobił to na polecenie przełożonych. Podobnie było, gdy na spotkaniu ze Stanisławem Piotrowiczem jeden z uczestników wytknął mu komunistyczną przeszłość.

źródło: Polskie Radio