Robert Brylewski zmarł z powodu "pomyłki"? "Fakt": Muzyk został pobity na skutek fatalnego nieporozumienia
Robert Brylewski zmarł w szpitalu, do którego trafił w związku z obrażeniami, których doznał na początku roku. Wówczas to został pobity przez Tomasza J. Jak się okazuje, do pobicia najprawdopodobniej doszło na skutek fatalnego nieporozumienia – informuje "Fakt".
Tomasz J., który jest oskarżany o bestialskie pobicie muzyka, widział Brylewskiego wychodzącego z domu matki Tomasza J. Ten jednak nie wiedział, że matka kupiła nowe mieszkanie, a stare wynajmuje narzeczonej Brylewskiego. Tomasz J. zdenerwował się, widząc obcego człowieka w mieszkaniu, w którym spodziewał się zastać swoją matkę, więc zanim Brylewski zdążył cokolwiek wyjaśnić, Tomasz J. sięgnął po mocniejsze argumenty. Brylewski trafił do szpitala, gdzie trzeba było przeprowadzić operację trepanacji czaszki.
Z czasem okazało się, że na jednej operacji się nie skończy. W czaszce muzyka zaczął się zbierać płyn, który trzeba było ściągnąć. Gdy Robert Brylewski trafił na Szaserów, był już w śpiączce. Nie udało się go uratować. Tomasz J. prawdopodobnie usłyszy zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym.
Robert Brylewski był wokalistą, gitarzystą, kompozytorem i autorem tekstów. Wykonywał muzykę punkową i reggae. Był inspiracją dla Muńka Staszczyka, Kazika Staszewskiego czy Krzysztofa Grabaża Grabowskiego. Na publiczność wielki wpływ wywarły takie utwory jak "To co czujesz. To co wiesz", "Centrala" i wiele innych.
źródło: "Fakt"