Sprawą Iwony Cygan żyła cała Polska. 17-latkę uduszono drutem, ojciec i syn po 20 latach trafili przed sąd

Piotr Burakowski
Iwona Cygan miała 17 lat, kiedy została brutalnie zamordowana w sierpniu 1998 roku. Rodzina zmarłej ze Szczucina czekała niemal 20 lat na proces, który wymierzyłby sprawiedliwość. Wreszcie 6 czerwca 2018 roku na ławie oskarżonych zasiadło 17 osób, w tym 14 policjantów oskarżonych o tuszowanie sprawy. Prokuratura twierdzi, że sprawcą zbrodni jest Paweł K., a w jej dokonaniu pomagać miał mu ojciec, Józef K.
Iwona Cygan została brutalnie zamordowana w 1998 r. Fot. YouTube / Telewizja ZVAMI
Poza Pawłem K. i policjantami (często już byłymi) na ławie oskarżonych znalazł się też ojciec Pawła K., czyli Józef K. zwany "Starym Klapą", a ponadto Renata G.-D. i koleżanka Iwony Cygan. Z kolei naprzeciwko znaleźli ojciec zmarłej Mieczysław Cygan i jej dwie siostry – Aneta Kupiec i Małgorzata Cygan-Serafin. – Czekałam całe życie na ten dzień i często sobie go wyobrażałam. Ludzie, którzy dzisiaj są odpowiedzialni za morderstwo, byli w tych myślach. Od początku wiedzieliśmy, że to oni – stwierdziła przed procesem jedna z sióstr.

Paweł K. ("Młody Klapa") został oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Jego ojciec miałby zaś odpowiadać za współudział. Iwona Cygan w 1988 r. jechała autem z Renatą G. Pojazdem kierował "Młody Klapa", a towarzyszył mu "Stary Klapa". Cała grupa znalazła się w lokalu "Trabant" w Szczucinie. Paweł K. chciał zmusić Iwonę K. do seksu, ale ta na to nie pozwoliła. Została więc pobita do nieprzytomności, a następnie zawleczona przez ojca i syna do samochodu, którzy ją wywieźli. "Młody Klapa" zabił dziewczynę, zaciskając na jej szyi cienki drut.


Przypomnijmy, że ostatnio do okropnej zbrodni doszło w Braniewie. Nie zrobiono jednak krzywdy nastolatkom, tylko nastolatkowie zrobili krzywdę rencistom. Na jednym z murków 60-letni Henryk H. i 50-letnia Krystyna K. spożywali obiad zabrany z MOPS-u. Nagle dwóch nastolatków – 13-letni Dawid R. i 15-letni Michał Z. – zaczęło obrzucać jedzących rencistów kamieniami i kawałkami betonu. Kilka z nich trafiło w głowy ofiar. Gdy stracili przytomność, dwóch młodocianych napastników uciekło. Mężczyzna nie przeżył, a Krystyna K. trafiła do szpitala.

źródło: "Gazeta Wyborcza"