"Nie wypada łazić z brzuszyskiem wypełnionym piwem po ulicy". Sopot walczy z turystami-golasami

Sylwia Wamej
Widok roznegliżowanych turystów w nadmorskich miejscowościach to standard. Gorzej, gdy plaża myli im się z ulicą i bez skrępowania rozsiadają się w niemal plażowych strojach w restauracjach czy knajpianych ogródkach. Dlatego władze Sopotu postanowiły walczyć z golasami akcją "Stop golasom na ulicy".
Po raz trzeci w Sopocie ruszyła akcja "Stop golasom". Fot. Agencja Gazeta/Sławomir Kamiński
Wszyscy znamy ten letni obrazek: żar leje się z nieba i chcemy pozbyć się niemal każdej warstwy naszego ubrania. Jednak jakaś przyzwoitość musi być zachowana. Nie każdy przecież ma ochotę oglądać na miejskiej ulicy nasze wdzięki. Panowie bez koszulek z tęgimi brzuchami czy panie w samych biustonoszach to częsty widok, szczególnie w tych miastach, gdzie obok jest plaża.

Ulica to nie plaża



"Przed wejściem do naszej restauracji przykleiliśmy naklejkę kampanii i przeszkoliliśmy personel, jak powinien obchodzić się z roznegliżowanymi gośćmi. Przede wszystkim trzeba podchodzić do tematu delikatnie, bo nie chodzi o to, żeby kogoś urazić. Należy po prostu grzecznie poinformować klienta, że wolelibyśmy, żeby miał na sobie odzienie wierzchnie" - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Dawid Grzechowiak, manager sopockiego lokalu.

Autorem wspomnianych plakatów i naklejek jest trójmiejski artysta Jacek Staniszewski. "Pomysł był prosty. Chodziło o zwrócenie uwagi na to, że osoby, które pojawiają się na ulicach Sopotu w samych kąpielówkach lub bikini, łamią pewne normy społeczne" – tłumaczy autor plakatów w jednym z wywiadów.

Akcję Sopotu poparło dużo internautów, choć niektórzy, tak jak pani Janina uważają, że na trójmiejskich ulicach w dalszym ciągu paradować będą golasy. "Wydaje mi się, że to nie będzie takie proste. Trzeci sezon tej akcji, a sytuacja bez zmian. Mental nie potrafi zaakceptować, że to jednak nie wypada łazić z brzuszyskiem wypełnionym piwem po ulicy, jest w Sopocie i wszyscy mogą mu naskoczyć" – stwierdza.

Turystów obserwuje straż miejska
Oprócz samej akcji turyści spacerujący w upalne dni po ulicach Sopotu są obserwowani przez straż miejską. Ta może oczywiście ukarać golasów, jednak musi dostać zgłoszenie od osoby, która jest zgorszona widokiem roznegliżowanej osoby. Wtedy strażnicy miejscy muszą wylegitymować zarówno sprawcę całego zamieszania, jak i osobę, która dokonała zgłoszenia. Potem kierują wniosek o ukaranie do sądu. Póki co akcja "Stop golasom" odnosi sukces, bo strażnicy miejscy nie mają żadnych zgłoszeń od zgorszonych osób.