Rażenia paralizatorem to nie wszystko. Nowe ustalenia ws. przyczyn śmierci Igora Stachowiaka

Tomasz Ławnicki
Ta sprawa to symbol tego, jak bardzo policja potrafi być bestialska i jak bardzo przy tym czuje się bezkarnie. W maju minęły dwa lata od śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu. Na światło dzienne wciąż wychodzą nowe, bulwersujące fakty dotyczące okoliczności tej tragedii. Według najnowszych ustaleń, przyczyną śmierci mężczyzny mogły być nie tylko rażenia z policyjnego paralizatora.
Zdjęcie z 2016 r., gdy we Wrocławiu doszło do zamieszek po śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie policji. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Jednoznacznej przyczyny śmierci Igora Stachowiaka biegłym nie udało się ustalić – tak wynika z materiałów, do jakich dotarł reporter wrocławskiej "Gazety Wyborczej". Wcześniej mówiło się o skutkach użycia tasera oraz o tym, że 25-latek mógł być pod wpływem narkotyków. Teraz w dokumentach pada jeszcze jeden ważny wniosek.

"Do śmierci mogło przyczynić się wywieranie – prawdopodobnie wielokrotne – silnego ucisku na szyję przez osobę lub osoby drugie podczas obezwładniania denata" – stwierdzają w swej opinii biegli z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, którą cytuje "Wyborcza". Podobny wniosek znalazł się w ekspertyzie Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu: "Stwierdzono przełamaną chrząstkę tarczowatą, podbiegnięcia krwawe w tchawicy (...). Obecnie można określić, iż największe nasilenie obrażeń skupia się w okolicy twarzy, szyi, klatki piersiowej i barków". Co to może oznaczać? Mówiąc wprost: Igor Stachowiak mógł być na komisariacie przez policjantów uduszony.




źródło: wroclaw.wyborcza.pl