Protest w Sejmie dawno zakończony, ale posłanka PiS nadal obraża niepełnosprawnych
Głośny protest niepełnosprawnych i ich rodzin dawno się zakończył, ale Bernadeta Krynicka z PiS dalej obraża rodziców niepełnosprawnych. Podczas sejmowej komisji polityki społecznej posłanka, która zyskała sobie przydomek "Modnisia", powiedziała o "Big Brotherze" i "chorobie psychicznej" protestujących.
Posłanka argumentuje, że protestem – właśnie z powodu przemocy wobec dzieci – powinien zainteresować się Rzecznik Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka. – W momencie, kiedy protestujący zostali odcięci od telewizora i palarni, matki stwierdziły, że ten protest jest zbyt niebezpieczny dla dzieci. Po czterdziestu dniach – mówiła wzburzona Krynicka. Dodała, że "zakrawa to na jakąś chorobę psychiczną".
Nie pierwsza to wycieczka posłanki z Łomży pod adresem rodziców osób niepełnosprawnych, którzy ponad miesiąc protestowali w Sejmie. Bernadeta Krynicka mówiła wtedy, że "znalazłabym paragraf na rodziców, którzy przetrzymują swoje dzieci w Sejmie".
Internet obiegło też "słynne" zdjęcie posłanki, na którym z charakterystyczną miną szła odwrócona tyłem do niepełnosprawnych. Przez wiele osób w Polsce mowa ciała posłanki została odebrana jako wyraz pogardy dla protestujących niepełnosprawnych i ich rodziców.
"Nie owija w bawełnę, ambitna, obrotna, ale i mało empatyczna, kontrowersyjna. Samotna matka, która wychowuje troje dzieci, w tym jedno z zespołem Downa, energiczna pielęgniarka, która potrafiła zagonić do pracy. Działa na rzecz społeczności lokalnej. Trzyma sztamę z Kościołem i ma parcie na szkło" – usłyszeliśmy o Krynickiej w jej rodzinnej Łomży.
źródło: RMF FM