Narodowy Program Prokreacji zastąpił in vitro. Dziś już jasne – to totalna porażka
Rządowy program wspierania rozrodczości miał być alternatywą dla in vitro. Niestety okazał się totalną porażką - prawie nikt z niego nie korzysta. Pary starające się o dziecko przyznają, że nic im nie daje, bo nie leczy niepłodności. Zorganizowanie programu kosztowało miliony złotych, pod lupę wzięła go Najwyższa Izba Kontroli.
Do refundowanego wcześniej z budżetu państwa programu in vitro zgłosiło się prawie 12 tysięcy par. NIK podaje, że do nowego programu prokreacji... 107 par. To nie koniec danych obrazujących skalę fiaska: na zorganizowanie nowego programu wydano ponad 23 miliony złotych, a na diagnostykę zaledwie 47 tysięcy złotych. To tylko 1,7 procenta zaplanowanych środków.
Ministerstwo Zdrowia napisało list do redakcji "Faktów" i podkreśla w nim, że Narodowy Program Prokreacji skierowany jest do par jeszcze niezdiagnozowanych. Jedną z niewielu zalet programu jest fakt, że przez małe zainteresowanie, w rekomendowanych klinikach nie ma kolejek.
Źródło: fakty.tvn24.pl