"Czuję się oszukany". Brejza ostro po tym, co ujawniono na temat nagród dla ministrów z PiS

Jarosław Karpiński
Afera nagrodowa w rządzie Prawa i Sprawiedliwości będzie miała swój ciąg dalszy. Jak wynika z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli, w samej Kancelarii Beaty Szydło, dodatkowe pieniądze dostało 17 osób. A to więcej niż KPRM twierdziło w odpowiedzi na interpelacje posła PO Krzysztofa Brejzy. Z posłem Platformy naTemat rozmawia nie tylko o rozbieżnościach w sprawie tzw. o nagród, ale także o terminie przesłuchania Donalda Tuska przed komisją śledczą ds. Amber Gold.
Poseł PO Krzysztof Brejza nadal drąży temat drugich pensji w rządzie PiS Fot: Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Czuje się pan oszukany przez Kancelarię Premiera? W odpowiedzi na pana pytania ws. nagród w rządzie KPRM poinformowała, że chodziło o 12 ministrów i łączną kwotę 592 tys. zł. Teraz NIK ujawniła, że premie otrzymało 17 ministrów, a łączna pula wyniosła milion złotych.




Pan ujawnił odpowiedź na swoją interpelację w lutym tego roku.

Tak. Jestem pewien, że gdyby nie doszło do ujawnienia tej odpowiedzi właśnie wtedy, to do 2019 roku każdy minister PiS wypłaciłby sobie w sumie po 300-400 tys. tzw. nagród, a de facto drugich pensji. Takie kwoty się nasuwają na myśl patrząc na proporcje, na to, jak rosła skala tych nagród w 2016 i 2017 roku.

Będzie się pan starał jakoś wyjaśnić, skąd się wzięły rozbieżności w odpowiedziach na pana zapytania i w danych NIK, szukał winnych dezinformacji?



Zmieńmy temat. Jak doszło do ustalenia terminów przesłuchania Donalda Tuska przed komisją śledczą ds Amber Gold, dlaczego nie brała w tym udziału opozycja?



Pani Wassermann twierdzi, że pan się spóźnił.

Zwyczaj podczas zamkniętych posiedzeń komisji ds. Amber Gold, która obraduje w siedzibie komisji ds. służb specjalnych jest taki, że członkowie komisji przechodzą przez trzy pomieszczenia. Pierwsze z detektorem, z bramką pirotechniczną. Tam funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej dokonuje rewizji, tam deponuje się też telefony i inne urządzenia elektroniczne. W kolejnym pomieszczeniu wpisujemy się do specjalnej księgi i odbieramy karty dostępu. I dopiero trzecie pomieszczenie to salka konferencyjna, w której odbywają się obrady.

Przypomnę, że wchodziłem o godz. 09 35 z posłami PiS i posłem Kukiz ’15 oraz z grupą doradców komisji. Każdy z nas przechodził wszystkie te procedury, o których mówiłem. Jeśli ktoś złamał w tym przypadku więc jakieś standardy to przewodnicząca Wassermann. Ona siedziała w sali z dwójką kolegów z PiS, miała kontakt z sekretariatem i jestem pewien że miała też informację iż przechodzimy przez te wszystkie procedury i zaraz będziemy. Niezależnie od tego - zawiadomienie dotyczące posiedzenia komisji było inne.

Termin przesłuchania Tuska na pewno zostanie wykorzystany politycznie przez PiS.

Cały obóz PiS, łącznie z prorządowymi mediami, będzie to wykorzystywał politycznie. Najgorsze jest to, że umyka tutaj istota afery Amber Gold. A przypomnę, że istotą tej afery jest to iż PiS stworzył ułomny nadzór nad parabankami. Tak bardzo chcieli chronić SKOK-i że w 2006 roku stworzyli słabą Komisję Nadzoru Finansowego.

Rząd PO-PSL w 2013 roku uszczelnił ten system. Istotą afery są też błędy prokuratury, bo 90 proc. błędów to są błędy śledczych. Proszę sobie wyobrazić, że prokuratorzy którzy zajmowali się sprawą Amber Gold za rządów PiS są awansowani i odgrywają ważne role w prokuraturze podległej Zbigniewowi Ziobrze. Dlaczego tak się dzieje? Oczywiście dlatego żeby odwracać kota ogonem. Polowanie dotyczy bowiem Donald Tuska i PO. Ta komisja niestety nie bada faktów, a jest komisją stricte polityczną.