Czarzasty zapowiada wsadzanie PiS-owców do więzień. Może wykorzystać ten schemat

Jarosław Karpiński
Szef SLD Włodzimierz Czarzasty snuje wizję wielkiej zemsty na PiS. Zapowiada, że wszyscy działacze partii rządzącej, którzy przyczyniają się do łamania prawa, trafią do więzień, a prezydent Andrzej Duda stanie przed Trybunałem Stanu. – Zrobimy to bez żadnego trybu – trawestuje prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Innymi słowy Czarzasty zapowiada, że opozycja może w przyszłości wykorzystać do rozliczeń te mechanizmy, które stworzyło PiS.
Poseł Stanisław Piotrowicz, minister Zbigniew Ziobro i prezydent Andrzej Duda mieli przemożny wpływ na zmianę systemu prawnego w Polsce Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Czarzasty wszedł w rolę "złego policjanta" opozycji, bo – jak powtarza – "Schetyna jest za miękki". – Wprowadzimy takie ustawy, które dadzą możliwość ukarania wszystkich tych, którzy w tej chwili łamią prawo – tak lider SLD grzmiał we wtorek w radiowej Trójce.

Wet za wet



– Jeżeli KRS został powołany przez polityków niezgodnie z prawem, jeśli to co dzieje się z panią Gersdorf jest niezgodnie z Konstytucją, to wszyscy sędziowie, którzy zgłoszą się przy tych marnych kryteriach do SN, muszą się spodziewać kary. Nie musicie wchodzić do SN i podejmować politycznych decyzji. Opamiętajcie się – przestrzegał. – Nie próbuję być arogancki i ordynarny w polityce, tylko ostrzegam i mówię o tym, co się wydarzy – tłumaczył.

Przy okazji wyjawił, że "przyjdzie nowa większość i skorzysta z tych trybów, które zostały wprowadzone”. – Zrobimy to samo tylko w obronie Konstytucji – podkreślił. Wiadomo, że zmiany wprowadzane od trzech lat przez aktualnie rządzących w sensie instytucjonalnym mogą być trudne do cofnięcia, a może i nieodwracalne.

Każda następna ekipa rządząca stanie bowiem przed pokusą wejścia w buty PiS-u i umoszczenia swojej władzy w mediach publicznych, w Trybunale Konstytucyjnym, w Sądzie Najwyższym, w Krajowej Radzie Sądownictwa, czy w KRRiT. I innych instytucjach, uznawanych jeszcze niedawno za "bezpieczniki demokracji", które – jak się okazało – PiS "wykręciło" siłą.

"Do zgody"
Czy retoryka i działanie w myśl zasady "wet za wet" to dobra strategia? – Abstrahując od kwestii winy, czy niewinności uważam, że odwet jest najgorszą metodą, a już najgorszy jest odwet generalizowany. Nieszczęściem kilku ostatnich lat jest podzielenie Polaków i na pewno ich nie połączymy szczując jednych na drugich. Dlatego rozmowa o formie odwetu, czy zemsty jest najgorszą narracją jaka może istnieć – ocenia w rozmowie z naTemat Jacek Dubois, adwokat, członek Trybunału Stanu.

– Natomiast państwo nie może też zezwalać na zamachy stanu, na psucie Konstytucji. Państwo, które zezwoliło Wildsteinowi na wynoszenie dokumentów z IPN, które zezwoliło Macierewiczowi na wydawanie tajemnic polskiego wywiadu nie jest państwem poważnym – wskazuje.

Według niego, polityczna narracja powinna być "do zgody”, a odpowiedzialność karna powinna być ściśle zindywidualizowana. – Jeśli mówilibyśmy o odpowiedzialności konstytucyjnej, to mówilibyśmy o działalności kilku czy kilkunastu osób, ale nie powinniśmy przyjmować narracji "my kontra wy, czy oni” i mówić, że "oni będą siedzieć” bo to jest najgłupszy zabieg, który może zostać użyty – zaznacza.
Protest w obronie Sadu Najwyższego w KrakowieFot. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
Dubois pytany o narrację odwetu narzuconą przez PiS za rządów PO-PSL, odpowiada że polityka nie powinna polegać na naśladownictwie.

– PiS walczył o elektorat ludzi rozczarowanych, dla którego zemsta, wymiana elit była czymś istotnym, ale to nie było, czy nie jest tworzenie państwa, ale jego psucie. Jeżeli myślimy o państwie, które będzie państwem twórczym, jednoczącym, to nie możemy przyjąć narracji, że skoro oni nas pobili, to teraz my pobijemy ich – tłumaczy.

– Nam powinno zależeć na odbudowaniu instytucji, na wyeliminowaniu tego co było złe i zjednoczeniu społeczeństwa – uważa mecenas.

Broń obosieczna
Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego ostrzega, że "ginie się zawsze od tej broni, której się używa". – Przestrzegałbym przed takim prostym używaniem narzędzi, które stworzył PiS i które ciągle tworzy. Nie ma innego wyjścia niż drobiazgowe, czy koronkowe poprawianie wszystkich ustaw, które zostały popsute w okresie rządów PiS – ocenia.

– To oczywiście będzie wymagało ciężkiej pracy, ale innej drogi nie ma. Notabene myśmy przecież wychodzili po 1989 roku ze znacznie gorszej sytuacji niż to co dzieje się w tej chwili bo musieliśmy się rozprawić z całym porządkiem, który został po poprzednim systemie. Trzeba było przebudować gospodarkę, sądownictwo, ale to się nie działo rewolucyjnie – przypomina.

– Tę drogę trzeba będzie powtórzyć. Mamy teraz więcej doświadczeń i na tej drodze na pewno popełnimy mniej błędów. Przestrzegam natomiast przed drogą na skróty – mówi Stępień.

Były prezes TK zastanawia się, czy czasami zamknięcie okresu komunizmu rozgrzeszeniem - w większości przypadków - ludzi którzy łamali prawo nie skutkowało póżniej fałszywą świadomością, że politycy mogą łamać prawo bo i tak pozostaną bezkarni. – Z takim rozumowaniem musimy skończyć – podkreśla.

Co ciekawe, podobnej retoryki używa Czarzasty. W niedawnym wywiadzie dla portalu wp.pl lider SLD argumentował, że zaniechanie w rozliczeniach PiS "owocuje bezczelnością polityków opcji rządzącej". Nawiązał do sprawy Zbigniewa Ziobry, który w poprzedniej kadencji Sejmu nie stanął przed Trybunałem Stanu bo część posłów Platformy nie przyszła na głosowanie.

– Ziobro powinien mieć polityczny strzał. Nie dostał i dlatego jest tak bezczelny – twierdzi Czarzasty.

Stępień zgadza się, że ci wszyscy, którzy łamią prawo, którzy naruszają normy kodeksu prawnego, czy łamią Konstytucję muszą stanąć przed stosownymi organami. – W przypadku prezydenta czy członków rządu w grę wchodzi Trybunał Stanu, ale gdy mamy do czynienia ze zwykłymi posłami będziemy badać na ile ich wpływ na łamanie prawa był znaczący. Będą różne formy odpowiedzialności – zapowiada.

Zespół ds. depisizacji


Sejm stał się atrapą, a wszystkie jego funkcje kontrolne wobec rządu są "wyłączane". PiS wprowadziło też zmiany w ordynacji wyborczej (na razie) do Europarlamentu, a za chwilę wróci zapewne do pomysłu dekoncentracji i repolonizacji mediów.





"Aż poleje się krew"
Także Marek Suski, szef gabinetu politycznego Mateusza Morawieckiego nawiązując do ostatnich demonstracji i zamieszek komentował, że opozycja chce sprowokować policję i doprowadzić do rozlewu krwi. – Nie chcemy, żeby zrealizował się plan opozycji. Nie chcemy rozlewu krwi, ani policjantów ani demonstrantów, nawet jeżeli demonstranci zachowują się w sposób skandaliczny – ostrzegał.