Lech Kaczyński najmniej przedsiębiorczym prezydentem Warszawy. PiS daleko w tyle za resztą

Piotr Burakowski
Paweł Piskorski i Wojciech Kozak to prezydenci Warszawy, którzy wydali najwięcej pieniędzy na inwestycje z budżetu miasta. Daleko za nimi uplasował się Lech Kaczyński, który pod kątem wydatkowania funduszy w ramach inwestycji w stolicy wypadł najgorzej – wynika z zestawienia "Dziennika Gazety Prawnej".
Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy przeznaczył najmniej pieniędzy na inwestycje z budżetu miasta. Fot. Rafał Michałowski / Agencja Gazeta
Dziennik oparł się na kompleksowych danych z urzędów miast i Głównego Urzędu Statystycznego. Zgodnie z nimi obecna prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz przeznaczała średnio ponad 16 proc. środków budżetowych na inwestycje. To niewielki, choć całkiem dobry wynik biorąc pod uwagę, że jej poprzednicy, Mirosław Kochalski i Kazimierz Marcinkiewicz, mają rezultaty na poziomie 15,33 proc.

Lecz jeszcze mniejszym zmysłem przedsiębiorczym wykazał się Lech Kaczyński. Choć rządził stolicą od listopada 2002 roku do grudnia 2005 roku, to przeznaczył jedynie 15,16 proc. na inwestycje, które posłużyłyby Warszawie.


W zestawieniu widocznie wybija się Paweł Piskorski, o którym mówi się, że to najlepiej prześwietlony polityk w Polsce, w związku z oskarżeniami jakie wysuwali pod jego adresem politycy PiS. Żadnego z nich później nie potwierdziła ani prokuratura, ani sąd. Piskorski rządził Warszawą od 30 marca 1999 roku do 14 stycznia 2002 roku.

"Dziennik Gazeta Prawna" podaje, że w tym okresie średnia wydatków majątkowych miasta wyniosła prawie 29,5 proc. Niewiele gorszym rezultatem (27,6 proc.) może pochwalić się Wojciech Kozak, który zarządzał miastem przez 11 miesięcy.

Nowe inwestycje w stolicy
Jakie przedsięwzięcia inwestycyjne czekają w najbliższym czasie Warszawę? Patryk Jaki obiecuje na przykład kolejną linię metra. Sztab wyborczy PiS przedstawił już mapy nowych tras, a jedna z nich ma przebiegać przez Ursynów.

Z kolei Rafał Trzaskowski zapowiada między innymi 20 parkingów przesiadkowych, które zapewniłyby osiem tysięcy nowych miejsc kierowcom. Powstałyby przede wszystkim na obrzeżach Warszawy – w Falenicy, koło stacji II linii metra na Targówku, przy Połczyńskiej i Górczewskiej, a nawet poza miastem, przykładowo w Błoniu czy Wołominie.

źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej