Dilerzy przyjemności z Mordoru, czyli jak Yamaha robi dobrze pracownikom warszawskiego biurowca
Jak przekonać do jazdy na skuterze? Najlepiej posadzić kogoś na takiej maszynie, wsadzić mu kask na głowę, udzielić krótkiej lekcji i wypuścić na ulicę. Tam szybko się przekona, że skuter to nie tylko tylko dwa kółka z motorkiem, ale sposób na korki. Tak zrobiła Yamaha – wsadzili na skutery pracowników jednego z biurowców w Mordorze i... oni już nie chcą z nich zsiadać.
Krótka instrukcja obsługi, pierwsze odpalenie skutera i...•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
... w drogę. Na skuterze korki w Mordorze nie są straszne.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Dzięki temu może na nie wsiąść każdy, kto ma od conajmniej trzech lat prawo jazdy kategorii B. A takich osób w biurowcu, w którym pracuje około trzech tysięcy jest wiele. – Na brak chętnych w każdym razie nie narzekamy – twierdzi Joanna Grzanecka z Yamaha Motor Polska.
Są tacy, którzy biorą skuter na cały dzień, inni na kilka godzin. Załatwienie pozornie szybkiej sprawy w Mordorze często oznacza długą wyprawę: remont linii tramwajowej ciągnie się miesiącami, samochody stoją w korkach, autobusy są zatłoczone ponad miarę. – Na skuterze można podjechać dużo szybciej – mówi Kamila, która chętnie przesiadła się na skuter.
Choć skutery pozornie nie są wielkimi pojazdami, to ich możliwości przewozu drobnych zakupów mogą zadziwić. Pod kanapą wiele można zmieścić.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
– Oferta skierowana jest do wszystkich pracowników biurowca przy Marynarskiej. Kobiety zwykle borą lekkie D'elighty lub średnie N-Max. Mężczyźni wolą większe i cięższe skutery, dużym powodzeniem cieszy się X-Max – opowiada pracownik Yamahy. – Chcemy w ten sposób pokazać, że skutery mogą być takim samym narzędziem pracy jak laptop – dodaje.
Chętnych jest wielu, czasem zaczyna brakować skuterów.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Albo znajdzie się czas, żeby podjechać na zakupy. Nie przewieziemy skuterem mebli z IKEI, choć prawdę mówiąc na Dalekim Wschodzie, gdzie skutery są bardziej popularne, nie takie rzeczy się na nich przewozi. Spokojnie za to można podjechać do sklepu i zrobić bieżące zakupy spożywcze. Pod kanapą X-Maxa mieszczą się nawet dwa 7-kilogramowe arbuzy.
Kobiety chętniej przymierzają się do lekkiego D'elighta.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Choć i tu różnie bywa, bo nie każdy lubi jeździć jednośladem na przykład w czasie ulewy. – Uwzględniamy oczywiście czynnik ludzki. Jeśli ktoś z jakiegoś powodu nie mógł oddać skutera i ma dobre wytłumaczenie, to umawiamy się na oddanie maszyny w następnym dniu. My tu jesteśmy dla ludzi – dodaje przedstawiciel Yamaha Motor Polska.
Yamahą X-Max z powodzeniem można wybrać się nawet w dłuższa wycieczkę za miasto.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Sporym powodzeniem cieszy się uniwersalny N-Max.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
160 na zegarze zobaczymy zjeżdżając ze stromej góry z z wiatrem w plecy. Ale 110-120 na X-Maxie jest spokojnie do wyciągnięcia "na płaskim".•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
To już drugi sezon, w którym Yamaha uruchomiła wypożyczalnię. Tym razem za organizację odpowiada agencja 10 Team, która zajmuje się m.in. uatrakcyjnianiem czasu pracownikom biurowym. Najemcy budynków i ich personel brali udział w szkoleniach z pierwszej pomocy, festiwalach food trucków oraz warsztatach kulinarnych.
Jednak wypożyczalnie skuterów to istny hit. Przez całe wakacje pracownicy mogą sobie pojeździć i "potestować". – Są tacy, którzy oddają N-Maxa i wsiadają na Tricity, by trzeciego dnia pojeździć na X-Maxie. Chcą się upewnić, na którym im się jeździ najlepiej – tłumaczy przedstawiciel Yamaha Motor Polska..
Niektórzy zaczynają przygodę ze skuterami od jazdy Yamahą Tricity wychodząc z poniekąd słusznego założenia, że skuter trójkołowy łatwiej się prowadzi.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Radość się skończy, gdy trzeba będzie skuter oddać.•Fot. Paulina Plenkiewicz / naTemat
Artykuł powstał we współpracy z Yamaha Motor Polska.