To on wyłowił dziewczynkę z morza w Darłowie. Ratownik opowiada, co przeżył

Piotr Burakowski
Andrzej Stępowski to szef ratowników powiatowego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mężczyzna brał udział w poszukiwaniach dzieci, które porwało morze w Darłowie. Opowiedział "Faktowi", że była to jedna z najtrudniejszych akcji w jego życiu.
Ratownik opowiedział o akcji ratunkowej w Darłowie. Fot. Marta Błażejowska / Agencja Gazeta
– Fala wywracała nam skutery i pontony. Nurkowie musieli trzymać się betonowych bloków, by prąd nie wciągnął ich w morze – zrelacjonował Andrzej Stępowski. Dodał, że była to najdłuższa i najcięższa akcja, w której brał udział. – Przez kilkanaście godzin dziennie ja i kilkudziesięciu moich kolegów przeszukiwaliśmy każdy zakamarek wybrzeża na odcinku 20 km – kontynuował ratownik.

W piątek ratownicy wypatrzyli ciało Zuzi. – Gdy podpłynęliśmy skuterem, unosiła się na wodzie plecami do góry. Wyciągnąłem ją. Woda bardzo zmieniła jej twarz. Ten straszny obraz teraz nawiedza mnie po nocy. Żeby go odpędzić, odszukałem w internecie jej zdjęcie za życia. Trochę pomogło, ale nie do końca – zwierzył się Andrzej Stępowski.


Przypomnijmy, że na plaży w Darłówku Zachodnim kobieta zgłosiła zaginięcie trojga dzieci: chłopców w wieku 14 i 13 lat oraz 11-letniej dziewczynki. Później policja ustaliła, że matka miała na chwilę spuścić je z oczu. A to dlatego, że z najmłodszy dzieckiem udała się do pobliskiej toalety. Tego samego dnia ratownicy znaleźli 14-latka. Chłopiec zmarł w szpitalu. Kolejno odnaleziono ciała 11-latki i 13-latka.

Sprawa jednak nie cichnie mimo końca akcji – w Darłowie już zaczęło się szukanie winnych tragedii.

źródło: "Fakt"

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej