Mała rzecz, a jak zmienia życie. Tablet ratuje w wielu sytuacjach

Marcin Długosz
Kojarzycie ten moment, w którym wychodzi najnowszy sezon twojego ulubionego serialu, a ty jesteś właśnie na wakacjach na końcu świata. Niby można poczekać, ale każdy serialomaniak wie, że nie będzie łatwo. Oglądać można na telefonie, ale przecież wiemy, że to nie to samo. I tutaj z pomocą przychodzą tablety. Kto raz spróbuje, wsiąknie na długo. Bo tablet to naprawdę rozsądna alternatywa dla targania ze sobą laptopa.
Fot. naTemat
I nie ma znaczenia, czy jedziesz na szybki city break w Europie, do kurortu z ofertą all inclusive czy na koniec świata z plecakiem i nadzieją, że nie będzie padało. Pragnienie, aby móc “odpalić” najnowszy odcinek serialu w każdym wolnym momencie bywa ogromne i z reguły toczy nierówną walkę z wygodą.

Oglądanie nawet najbardziej wyczekiwanego epizodu na mikro-ekranie komórki, trzymanej pomiędzy łokciami współpasażerów w tramwaju to wątpliwa przyjemność. Dlatego chyba każdy fan seriali rozważał kiedyś kupno tabletu. Warto to rozważyć zwłaszcza w kontekście podróży i wakacji, gdzie zyskujemy duży ekran, ale nie tracimy tyle miejsca (i wagi), co na laptopa.

Spokojnie, nie o seriale tylko chodzi, a o praktyczny wymiar. Każdy kto kiedykolwiek przechodził kontrolę na lotnisku, wie jak uciążliwe jest grzebanie w walizce, aby wyciągnąć laptopa, ładowarkę i całą resztę elektroniki. A potem szybkie pakowanie, bo kolejka z tyłu goni. Albo najzwyklejsze targanie go ze sobą. Ładowarka, lapek – to naprawdę zajmuje i waży sporo.
Fot. 123rf
Dlatego warto spróbować przekonać się do tabletów. To trochę jak z autami i skuterami, kto raz spróbuje, nigdy nie będzie chciał wrócić za kierownicę czterech kółek. Użytkownicy tabletów, gdy raz przekonają się do jego zalet, będą rozstawać się z nim rzadko, jeśli w ogóle.

Z drugiej strony, poszukiwania dobrego tabletu bywają problematyczne niczym fabuła “Mody na sukces”. Już pierwszy zły wybór potrafi skutecznie zniechęcić do tej alternatywy Powód? Prozaiczny. Bo choć tablet to właściwie nic innego, jak przenośny ekran, zadziwiająco często to jakość tego elementu pozostawia wiele do życzenia.

Czasy kiedy tablet był kiepskim urządzeniem dodawany w gratisie minęły. Teraz topowi producenci tworzą swoje tablety. Jednym z nich jest Huawei, który właśnie wypuszcza na rynek swój nowy produkt –Huawei MediaPad M5 lite.

Dlaczego ich "świeżak" już na starcie zostawia całkiem sporą część konkurencji w tyle? Oto pięć powodów.
Huawei MediaPad M5 lite

1. Ekran - świetny na pierwszy rzut oka

Nie da się ukryć, że ekran Huawei MediaPad M5 lite - de facto najważniejsza ocena tabletu przeznaczonego do celów serialowo-filmowych - zrobił na nas piorunujące wrażenie. Nic dziwnego, skoro 10,1-calowy wyświetlacz aż kipi kolorami, a rozdzielczość Full HD przekłada się na obraz, w którym dbałość o szczegóły jest priorytetem.

Z drugiej strony, obrazy oglądane na ekranie Huawei MediaPad M5 lite są, nazwijmy to, identyczne z naturalnymi: ani kosmicznie wyostrzone, ani sztucznie podkręcone, tylko delikatne. Podczas seansu nie mieliśmy więc wrażenia, że bohaterowie lekarskiego proceduralu, którzy na co dzień rezydują w Seattle, nagle odlecieli na planetę Melmak, zamieniając się hiperrealistyczne wizualnie byty.

Bardzo przydatną opcją jest coś, co nie zawsze jest w tabletach standardem, a ze względu na ich mobilność, raczej powinno, czyli dopasowanie się jasności ekranu do otoczenia. Tak się akurat składa, że wyżej podpisany często podróżuje pociągiem i preferuje siedzenie przy oknie z tabletem w ręku. Ta funkcja maksymalnie więc podniosła komfort obsługi.

Warto również wspomnieć, że Huawei już od jakiegoś czasu standardowo wprowadza w swoich tabletach tryb ochronny. Huawei MediaPad M5 lite jest wyposażony w system redukcji szkodliwego dla wzroku światła niebieskiego. Dodatkowo posiada również opcję, którą docenią zwłaszcza rodzice, którzy pasję do filmów i seriali przekazują potomstwu. Urządzenie sygnalizuje bowiem, kiedy znajduje się bliżej niż 25 cm od oczu użytkownika.

Sprawdziliśmy, jak wygląda to w praktyce, zabierając tablet do domu i oddając go w ręce naszej pociechy - małej amatorki technologii gustującej w mobilnym TV. Kiedy latorośl, jak to dziecko, przysunęła ekran z bajką niemal pod sam nosek, urządzenie ''zaprotestowało'' i pociecha zareagowała na ostrzeżenie. Taki czujnik to faktycznie zbawienny wynalazek.
Kompaktowe rozmiary sprzętu elektronicznego to zawsze zaleta.Fot. naTemat

2. Fonia nie ustępuje wizji

Kwestią, którą wielu producentów tabletów traktuje po macoszemu jest jakość dźwięku. W końcu tablet to urządzenie do szybkiego przeglądania treści, a nie do przesłuchiwania koncertów fortepianowych, prawda? Niekoniecznie, a już na pewno nie w przypadku Huaweia.

Technologię dźwięku do Huawei MediaPad M5 lite, podobnie jak do wcześniejszych modeli, dostarczyła firma Harman/Kardon™. Nazwa znana w audiofilskim światku zobowiązuje, więc oczekiwania co do jakości dźwięku powinny być tu dość wysokie. Rozczarowania nie ma: skala głośności jest, jak na tablet naprawdę spora, a sam dźwięk pozbawiony jakichkolwiek, przypadkowych trzaśnięć i chrzęstów, na które w przypadku sprzętu niższej klasy zwykle przymykamy ucho.
Huawei MediaPad M5 lite ma wbudowane cztery wzmacniacze, dzięki czemu dźwięk rozchodzi się przestrzennie w zakresie 360 stopni. Taka rozpiętość naprawdę robi różnicę, dzięki czemu korzystanie z tabletu jest zdecydowanie bliższe doświadczeniu telewizyjnemu niż smartfonowemu.

3. Mały tablet, “wielka” bateria

Oczywistą oczywistością jest, że tablet powinien być niewielki rozmiarem, ale mocny baterią. Huawei MediaPad M5 lite również tu zdaje egzamin, bo waży zaledwie 475 g, przy wymiarach 162,2 mm x 243,4 mm x 7,7 mm.

W prostokącie o grubości niecałego centymetra projektantom Huaweia udało się zmieścić baterię o pojemności 7500 mAh. Oznacza to, że na jednym ładowaniu jesteście w stanie obejrzeć siedemnaście 45-minutowych odcinków serialu (albo jeden, ulubiony, zapętlony na 13 godzin). Jeśli z kolei zdarzy wam się korzystać z Huawei MediaPad M5 lite tylko do odtwarzania muzyki, mocy starczy mu na niemal dwie doby, a dokładniej 45 godzin.

Huawei MediaPad M5 lite ma dodatkowo tę zaletę, że niweluje napady paniki wywołane widokiem jednej kreski na ikonce baterii, dostrzeżonej kątem oka na kilkanaście minut przed podróżą. Dzięki funkcji Quick Charge właśnie tyle wystarczy, aby uzupełnić niezbędny zapas mocy.

4. Szeroki zasięg

Kwestią na którą koniecznie trzeba zwrócić uwagę wybierając tablet jest możliwość korzystania z technologii LTE.

W podróży internet bywa towarem deficytowym, więc zamiast polegać na rozedrganym kolejowym lub autobusowym wi-fi warto zaopatrzyć się w swoje własne źródło. Huawei MediaPad M5 lite został wyposażony w specjalną antenę, która obsługuje pasmo B20 i zapewnia dostęp do szybkiego internetu LTE.

5. "Analogowa" wartość dodana

Pomysły przychodzą do głowy w różnych miejscach - najczęściej w takich w których pod ręką nie ma ani długopisu, ani papieru. Jasne, zanotować można i w komórce, ale jeśli należycie do tych, u których pamięć sprzężona jest z zamaszystym ruchem ręki, tablet Huawei to zdecydowanie sprzęt dla was.

Dodatkiem do Huawei MediaPad M5 lite jest bowiem stylowe pióro M Pen lite, dzięki któremu szybko i sprawnie zanotujecie na przykład daty nadchodzących serialowych premier, albo sporządzicie plan kolejnego road tripa.

Artykuł powstał we współpracy z Huawei Polska.