"Nie można pomniejszać odpowiedzialności”. Jezuita odpowiada Kai Godek ws. pedofilii w Kościele

Jarosław Karpiński
Jak polski Kościół walczy z pedofilią w swoich szeregach i jaka jest skala tego problemu? Dlaczego wciąż pojawiają się takie głosy jak Kai Godek, która stara się umniejszać odpowiedzialność duchownych za przestępstwa seksualne wobec dzieci i winy szuka po stronie lewicy? Rozmawiamy o tym z dr. Adamem Żakiem, jezuitą, koordynatorem ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski.
O. Adam Żak jest koordynatorem ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski Fot: screen ze strony YouTube.com/ BP KEP
Jak ojciec ocenia takie akcje jak "Baby shoes remember”, które mają przypominać o ofiarach księży pedofilów?




O pedofilii w Kościele wypowiedziała się ostatnio Kaja Godek, znana aktywistka pro-life, która twierdzi, że to wina rewolucji seksualnej lewicy. Odezwało się też kilka innych osób publicznych, takich jak ksiądz Tomasz Brussy z Poznania, które stawiały znak równości między pedofilią a homoseksualizmem i argumentowały, że winę za pedofilię w Kościele ponosi "lobby homoseksualne" wśród duchownych. Czy to nie jest relatywizowanie problemu?



Ojciec od wielu lat walczy z pedofilią w polskim Kościele. Stoi ojciec na czele Centrum Ochrony Dziecka. Jakie są efekty działalności tej instytucji?

To jest centrum uczelniane, afiliowane przy Akademii Ignatianum w Krakowie. Jedną z pierwszych konstatacji, które poczyniłem zabierając się za tą problematykę, było to, że mamy niezwykle mały zasób ludzi przygotowanych do tego, żeby w sposób rzeczowy i kompetentny mówić o problemie i pomagać się oczyszczać Kościołowi. A równocześnie tworzyć skuteczny system prewencji. Wykorzystujemy kompetencje akademickie, które Ignatianum posiada w różnych dziedzinach: z zakresu pedagogiki, psychologii, socjologii i we współpracy ze specjalistami i praktykami z innych ośrodków i instytucji tworzymy programy szkoleniowe, prewencyjne.

Na czym ta prewencja polega w praktyce?

Najskuteczniejszą prewencją jest podnoszenie poziomu świadomości, czyli przezwyciężanie ignorancji. Jeśli chcemy zapewnić, by postępowania kanoniczne prowadzili ludzie przygotowani, to tych ludzi trzeba wyszkolić. Przekazać im odpowiednią wiedzę i narzędzia, żeby mogli spełniać swoje zadania. Zarówno jeśli chodzi o oczyszczanie Kościoła, czyli zajmowanie się przyjmowaniem zgłoszeń przypadków wykorzystywania seksualnego, jak i o zapobieganie im.

Mając na uwadze to, że przestępcy seksualni nierzadko stają się recydywistami, należy myśleć nie tylko o zgłaszaniu i prowadzeniu dochodzeń, ale także o kurateli nad sprawcami takich przestępstw. Chodzi też o to, żeby byli kuratorzy, którzy będą w stanie dobrze takie zadania realizować. Kościół jest bardzo dużą organizacją. W Polsce są 44 diecezje, jest kilkadziesiąt prowincji zakonnych, które potrzebują odpowiednio przeszkolonego personelu zdolnego dzielić się swoją wiedzą i umiejętnościami ze wszystkimi i budować bezpieczne środowiska dla dzieci i młodzieży.

Można przeczytać, że takie działania prewencyjne odbywają się i kompetentne osoby zajmują się tym problemem, ale wciąż tylko w nielicznych diecezjach.

We wszystkich diecezjach są takie osoby. Nie wszystkie diecezje umieściły jednak nazwiska takich delegatów, czy kuratorów na swoich stronach internetowych. Próbujemy to przezwyciężyć, ale przy takiej dużej organizacji jak Kościół występuje często pewna inercja, której przezwyciężenie wymaga czasu.

Papież Franciszek podczas swojej wizyty w Irlandii kolejny raz przeprosił za pedofilów w sutannach. Także w Polsce znowu dużo mówi się o tym problemie, powstają kolejne książki i filmy. Ale o jakiej skali tego problemu w polskim Kościele mówimy?

Nie wiem jaka jest skala tego problemu w Polsce. Nie mamy żadnych dokładnych badań, ani nawet możliwości pozyskania danych z dostępnych rejestrów państwowych, bo państwo nie odnotowuje w rejestrach zawodu osób skazanych. Ale prawdopodobnie mieści się ona w skali tego , o obserwujemy w tzw. zawodach pomocowych. Skala przestępstw seksualnych w ogóle, takich o których wiemy, to jest zawsze czubek góry lodowej. Taką prawdę musimy przyjąć z pokorą i ze zobowiązaniem, by zrobić wszystko, aby ta góra się rozpłynęła.

A czy takie wypowiedzi jak ta pani Godek szkodzą walce z pedofilią w Kościele, czy podgrzewają jedynie spory publicystyczne?

Do rzeczowej debaty nie wnoszą wiele. Pani Godek chce bronić Kościoła, co się jej chwali, ale nie jest to rzeczowe postawienie problemu, bo przecież księżom sprawcom wykorzystywania seksualnego zabrakło ewangelicznego ducha, nie łaski, skoro popełnili przestępstwo – dobrowolnie i często z premedytacją. Trzeba uwzględniać wpływ ducha świata, ale tym wpływem nie można pomniejszać niczyjej odpowiedzialności.

Oczywiście istnieją wyniki badań z różnych krajów na temat wykorzystywania seksualnego w Kościele. Ale trzeba być ostrożnym w przenoszeniu ich na inne kraje. Te badania, które są: i te cząstkowe, i te przeprowadzane na ogromnej próbie np. w USA, urealniają skalę problemu, ale nie dają pełnego obrazu. Przy tym należy zastrzec, że skala wykorzystywania seksualnego zawsze zależy od ilości ofiar. To nigdy nie jest tylko ilość przestępców.