Tak PiS chce wygrać wybory. Nowe 500+ to haczyk na kilka milionów wyborców
– Emerytów i rencistów jest ogromna liczba, przeszło 9 milionów. Każda niewielka podwyżka to jest ogromna suma. Ale mimo wszystko będziemy w tym kierunku szli – dodał Kaczyński, przyznając tym samym, że prace nad takim rozwiązaniem trwają.
I rzeczywiście, już od dłuższego czasu mówiło się jakimś sposobie państwowego wsparcia dla emerytów, który byłby odpowiednikiem zapisanego już w historii polskiej polityki programu 500+. Były rozważane trzy możliwości: trzynasta emerytura, zwolnienie emerytów z podatku dochodowego PIT lub specjalne dodatki w wysokości od 100 do 500 zł netto. Teraz wiadomo, że wybrano tę ostatnią.
Łakomy wyborczy kąsek
Główną z nich jest liczba potencjalnych głosów, o których w swojej wypowiedzi wspomniał prezes PiS. Obecnie w Polsce jest około 9 milionów emerytów i rencistów (według statystyk GUS-u na koniec 2016 roku było to dokładnie 8 milionów 909 tysięcy osób). To potężna grupa potencjalnych wyborców, z której można byłoby wykroić bardzo dużą część dla siebie.
Według sondażu exit poll przeprowadzonego przez ośrodek IPSOS dla telewizji TVN24, PiS poparło 49,3 proc. głosujących emerytów i rencistów. Dzięki wprowadzeniu pieniężnego dodatku ten odsetek mógłby się jeszcze zwiększyć i zapewnić kilka procent głosów więcej, które mogą przesądzić o wygranej.
Koszty
Jak nietrudno policzyć, gdyby dodatek wynosił tytułowe 500 złotych i dostawali go wszyscy emeryci i renciści, to z budżetu państwa ubyłoby dodatkowe 4,5 miliarda złotych. A jest to kwota w przypadku jednorazowej wypłaty.
Jeśli świadczenie miałoby przypominać "oryginalny" program 500+, czyli comiesięczne dodatki, wtedy koszty wzrosłyby do niebagatelnych… 54 miliardów złotych rocznie. Warto wspomnieć, że po ośmiu miesiącach 2018 roku deficyt w budżecie państwa wynosi 900 milionów złotych.
Jak na razie nie wiadomo czy 500+ dla emerytów i rencistów miałyby charakter jednorazowego dodatku w skali roku, czy comiesięcznych świadczeń.
"Skandaliczny i populistyczny chwyt"
Nie jest tajemnicą, że swój sukces w ostatnich wyborach parlamentarnych Zjednoczona Prawica zawdzięcza obietnicy uruchomienia programu "Rodzina 500+", który po ostatecznych ograniczeniach wszedł w życie.
Nie ma też wątpliwości, że jest to też powód dobrych wyników sondażowych, które rządzący mogą odnotowywać od wielu miesięcy, o ile nie lat.
Eksperci nie mają wątpliwości, że taki ruch skłoniłby wielu seniorów do postawienia krzyżyka przy obecnie rządzących, mimo tego, iż może się to wydawać niezbyt wyrafinowanym przekupstwem.
W dodatku, jak mówi prof. Janusz Czapiński z Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie, wysokość emerytur to najważniejszy problem dla obecnych seniorów.Nawet jeśli 500 plus dla emerytów jest przekupieniem elektoratu, to jest to przekupienie idące w dobrym kierunku - zrealizowanie zasady sprawiedliwości społecznej.
– Jeszcze na początku tego wieku emerytury zapewniały większości seniorów godziwe życie, dziś przeciętne świadczenie wystarcza ledwie na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Tymczasem w wiek emerytalny wchodzą kolejne pokolenia Polaków, które mają coraz większe aspiracje. Oczekiwania seniorów rosną, a świadczenia systematycznie spadają. I to jest ogromny problem, który będzie narastał – powiedział autor "Diagnozy Społecznej" w rozmowie z "Super Expressem" w kwietniu tego roku.
Z kolei prof. dr hab. Ireneusz Krzemiński, socjolog z UW, uważa, że taki program jest marnowaniem publicznych pieniędzy.
– Kolejne "+" to jest skandaliczne marnowanie społecznych, publicznych pieniędzy. Nie ma w tym nawet łutu sprawiedliwości społecznej. Owszem, jest jeszcze pewna grupa, która ma bardzo niskie emerytury i oni zasługują na pomoc państwa. Reszta nie potrzebuje tych pieniędzy. Zdecydowana większość potrzebuje za to sprawnej opieki zdrowotnej, i to z akcentem na słowo opieka. A tej u nas nie ma. Nie ma opieki społecznej, nie ma opieki pielęgniarskiej, stan tzw. służby zdrowia jest – delikatnie mówiąc – fatalny. Tymczasem należy jeszcze pamiętać o rencistach, ludziach naprawdę często bardzo poszkodowanych, którzy otrzymują naprawdę głodowe renty – mówi w rozmowie z naTemat.
Nasz rozmówca mówi też o populistycznym chwycie, który podobnie jak program "Rodzina 500+" zwiększa poparcie dla władzy, ale nie rozwiązuje podstawowych problemów.
Jak było do tej pory?500+ dla seniorów jest kompletnym nieporozumieniem z punktu widzenia racjonalności zarządzania finansami publicznymi i kolejnym populistycznym chwytem władzy. Polska nie zrobiła nic, aby zbudować społeczny system opieki nad seniorami, na wzór tych, które od lat działają w z większości krajów europejskich – tamte społeczeństwa zaczęły się starzeć wcześniej. Ich doświadczenia można efektywnie wykorzystać, unikając błędów. Wspomagałby on tych, którzy tego naprawdę potrzebują, a zarazem dawał możliwości działania innym seniorom. Trzeba pamiętać, że nie wszyscy są jednakowo potrzebujący, a niektórzy są w dosyć dobrej kondycji finansowej i zdrowotnej i jako woluntariusze mogliby wspierać tych bardziej poszkodowanych, czerpiąc z tego wiele życiowej satysfakcji.
Emeryci i renciści dostali już od obecnego rządu programy, które miały ułatwić życie czy zapewnić darmowe leki. Miały, bo na przykład program Dostępność Plus jak na razie został przyjęty, ale oprócz jednego rozpisanego konkursu na szkolenia dla urzędników, realnych i powszechnych wyników jego działania nie widać.
Przypomnijmy, program ten do 2025 roku ma pozwolić zlikwidować większość barier i przeszkód architektonicznych w przestrzeni publicznej. Całość obliczono na 23 miliardy złotych, a większość z pieniędzy ma pochodzić z funduszy europejskich i norweskich.
Co prawda na temat "500+ dla seniora" niewiele wiadomo na pewno, ale zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego postawiła na nogi głównych przeciwników politycznych. Jedno jest pewne: w starciu 500+ z twardą ekonomią wygra to pierwsze. Przynajmniej przy urnach.