Miał być sojusznikiem PiS, teraz uderza w Polskę i Węgry. Młody kanclerz nie zostawia złudzeń

Katarzyna Zuchowicz
Pierwsze opinie o możliwym sojuszu pojawiły się zaraz, jak Sebastian Kurz wygrał wybory i został kanclerzem Austrii. Z Polską i Węgrami miała go połączyć polityka imigracyjna i podobny światopogląd partyjny. Premier Morawiecki liczył nawet, że Kurz zbliży Austrię do Grupy Wyszehradzkiej. A teraz Kurz otwarcie wystąpił przeciwko Orbanowi. Polsce też się od niego dostało.
Kanclerz Niemiec Sebastian Kurz opowiedział się przeciwko Victorowi Orbanowi. Fot. Wikipedia
Możliwy sojusz Wiedeń-Warszawa-Budapeszt? – zastanawiały się media. Spekulowano, że Kurz zaostrzy politykę wobec UE i pójdzie tą drogą, co Polska i Węgry w sprawie imigrantów i uchodźców. "Nowy prawicowy i antyimigracyjny sojusz z Polską, Węgrami i innymi krajami środkowej Europy zaniepokojonymi muzułmańskimi uchodźcami” – przewidywał brytyjski dziennik "The Times”.

- Jesteśmy szczęśliwi, że nasza siostrzana partia wygrała wybory – takie gratulacje płynęły do Wiednia z węgierskiego MSZ.

Z powodu ostrego stanowiska w sprawie imigrantów młody, 34-letni kanclerz Kurz stał się bohaterem prawicowych środowisk również w Polsce. Zapowiedział, że imigranci będą płacić za swoje utrzymanie, że będę odsyłani do Afryki – to bardzo się podobało. "Idzie na wojnę z islamem, zamyka meczety" - pisaliśmy w naTemat. - Nie należymy do klubu przyjaciół relokacji uchodźców i nie zamierzamy w tym procesie brać udziału – mówił po spotkaniu z nim premier Morawiecki.


A jednak coś zaczęło się zmieniać. Kanclerz coraz częściej nie pozostawiał złudzeń.

"Nie ma żadnego sojuszu"
Dziś jesteśmy świadkami burzy, bo kanclerz Austrii opowiedział się przeciwko Orbanowi w Parlamencie Europejskim. W chwili, gdy jego kraj przewodniczy UE, zadał mu dosłownie cios i według części Węgrów okazał się zdrajcą (tak jak Orban okazał się zdrajcą dla zwolenników PiS gdy głosował za kandydaturą Donalda Tuska w RE).



Uważa jednak, że między Kurzem a PiS-em nie ma żadnej wspólnoty interesów: – Nie widzę jakiejkolwiek. Gdyby zdefiniować rządy PiS jako notorycznie łamiące prawo i powiedzieć Kurzowi, że jest mu blisko do PiS, to myślę że miałby prawo bardzo się na nas obrazić.
Paweł Zalewski

PiS jest mocno antyeuropejski, Fidesz chce czerpać z korzyści UE, ale na swoich zasadach. Trudno wyobrazić sobie sytuację, aby Austria pełniąca prezydencję i odpowiadająca w związku z tym stan rządów prawa w Europie, mogła pozwolić sobie na wspieranie reżimów, które łamią standardy europejskie.

"To hipokryzja, mało uczciwe"


Zachowanie Kurza wiąże niejako z jego młodym wiekiem, uważa, że zachowuje się dziecinnie i wszyscy w UE się z tego śmieją. Ale mimo to podkreśla, że Polskę i Austrię sporo łączy: - Powiedziałbym, że to jest wspólnota realnych interesów. Ona faktycznie jest. W kwestii polityki migracyjnej, bezpieczeństwa, szlaków komunikacyjnych.

Przemysław Czarnecki, wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych (PiS): - Na pewno zachowanie Kurza nie pomoże w budowaniu dobrosąsiedzkich relacji z Węgrami. Orban jest politykiem skutecznym, ale też pamiętliwym. Mogą być reperkusje między tymi państwami, ale to ich sprawa. My, jako Polska, chcemy mieć dobre stosunki i z Węgrami, i z Austrią.

Poseł mówi, że jest trochę zaskoczony. Wiedział, że będzie debata, ale nie spodziewał się tak otwartej krytyki ze strony Austrii. Uważa, że na dłuższą metę nie służy to jedności europejskiej i oznacza ingerowanie w wewnętrzne sprawy danego państwa.


Gołym okiem widać jednak nie od dziś, że oprócz kwestii imigrantów, która połączyła trzy kraje, między Polską PiS a Austrią Kurza jest też kilka różnic. Dlatego część komentatorów uważa, że jakiekolwiek spekulacje o możliwym sojuszu od początku były na wyrost.

- O jakimś przymierzu można by mówić, gdyby była zbieżność ustrojowa. A to, co najbardziej różni Polskę od Austrii to są właśnie sprawy ustrojowe. Niezależnie od linii swojej partii, poglądów na temat tego, ilu imigrantów są w stanie przyjąć, a także emocji narodowych czy nacjonalistycznych, które się pojawiły w Austrii, Kurz pozostaje demokratą. A Austria pozostaje krajem demokratycznym, który całkowicie spełnia kryteria przynależności do UE i nie wygląda na to, by miało się to zmienić – ocenia politolog, prof. Roman Kuźniar.

Przypomina, że Austriacy mają za sobą faszystowską przeszłość, dziś jest to społeczeństwo bardzo uważne i uwrażliwione wobec przechyłów w jedną czy drugą stronę. – Również gdy Heider był u władzy, nie było najmniejszej wątpliwości co do ustroju Austrii, że będzie to kraj demokratyczny i nie przestanie nim być. Proszę też pamiętać, że takie idee jak Trybunał Konstytucyjny wyszły z Austrii, na tle doświadczenia z faszyzmem – zaznacza.

"Żadnych kompromisów, także wobec Polski"


Dlatego jego zachowanie wobec Węgier Orbana nie było dla niektórych zaskoczeniem.

- Spisek polsko-węgierski jest zdecydowanie antyeuropejski i budowany na podstawie autorytarnych skłonności, zmian ustrojowych w obu krajach przeprowadzonych przez polityków żądnych władzy, przez partie żądne pełnej, samodzielnej, pełnej niegraniczonej władzy. Austria z takimi politykami nie chce mieć nic wspólnego. Nie chciałaby być postrzegana przez Europę Zachodnią jako jeszcze jeden z krajów, który ześlizguje się w stronę postkomunizmu - ocenia prof. Kuźniar

A "zdrada” Kurza wobec Orbana w kwestii imigrantów? Tego nie rozumie wielu Austriaków, co widać po komentarzach w internecie. - Problem polega na tym, że Austriacy przyjęli znaczącą liczbę imigrantów, podczas gdy Polska i Węgry nie. Przy całych trudnościach okazali Europie solidarność, a u nas była polityka strachu prowadzona zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech – odpowiada. I na tym też mają polegać różnice.