Włam na konto, ban od Facebooka i pogróżki. Powód? Utworzenie eventu, który promuje "Kler"
"Masowe oglądanie filmu 'Kler' w celu jego popularyzacji" to jedno z najpopularniejszych wydrzeń na Facebooku. Zapisało się na niego ponad 200 tysięcy osób. Autor eventu nie spodziewał się jednak facebookowej inkwizycji. – Od dziecka byłem gnębiony przez Kościół – przyznaje w rozmowie naTemat. Teraz chce wyrównać rachunek.
Na zdjęciu autor całego zamieszania•Fot. Jarosław Kasprowiak
Absolutnie nie, to moja prywatna misja. Od dziecka byłem gnębiony przez Kościół, bo moi rodzice nie mieli ślubu kościelnego. Byłem poniżany i szykanowany od pierwszej klasy podstawówki.
W jaki sposób?
Na religii byłem obrażany przez księdza na forum całej klasy. By dostać Pierwszą Komunię musiałem iść do innego kościoła - zaliczyłem ją, bo nie byłem na tyle świadomy, by z tego zrezygnować, nie chciałem być też alienowany. Potem nasze drogi się rozeszły, choć nawet teraz mam z klerem do czynienia.
Nic dziwnego, że masz taki negatywny stosunek do kleru.Pracując jako fotograf, robię też po znajomości, zupełnie za darmo, zdjęcia w czasie uroczystości kościelnych. Po wszystkim, niemal zawsze, podchodzi do mnie ksiądz z wyciągniętą dłonią, bym podzielił się zyskami. Kiedy tego nie robię, następnym razem utrudniają mi zadanie - na szczęście mam teleobiektyw i mogę fotografować z daleka.
Przez wiele lat prowadziłem antykatolicki fanpage "Nie dla 1% dla kościoła Katolickiego". Moderatorzy Facebooka w pewnym momencie go skasowali, choć byłem grzeczny dla ludzi, ale stanowczy wobec tej instytucji.
Kiedy pan Smarzowski nakręcił ten film w słusznym celu, to postanowiłem mu pomóc. Jesteśmy 200 lat do tyłu np. w stosunku do Czechów, bo tam była reformacja. Dzięki temu ludzie myślą, a nie mają postawę "bój się Boga!".
Dużo podróżuję i tak złego wpływu kleru na naród nie ma nigdzie na świecie - tylko w Polsce. Kościół jest chroniony przez państwo, bogaci się nie płacąc podatków i nie odpowiada za pedofilię.
Zainteresowanie eventem jest ogromne•Screen z Facebooka
Oczywiście, że nie. Spodziewałem się kilku tysięcy osób, a na początku dopisywało się 30 tysięcy osób dziennie. Potem Facebook obciął mi zasięgi, czyli informacja o wydarzeniu dociera do mniejszej liczby osób.
Kiedy założyłem nowe konto, sytuacja wróciła do normy. Zapraszałem ludzi i zasięgi wzrosły kilkaset razy. Choć sam nie mogę w wyszukiwarce znaleźć tego wydarzenia - widzę je jedynie u znajomych.
Oprócz tego mam zablokowane konto prywatne, bo napisałem co myślę o moich przeciwnikach - dosyć mam siedzenia cicho, choć nigdy nie siedziałem.
Ale z tego co widziałem w komentarzach - nie tylko Facebook ci przeszkadza w misji.
Ktoś - i łatwo się domyślić kto - próbował przejąć moje konto prywatne - dwa razy dostałem powiadomienie od Facebooka. Nie miałem do niego dostępu przez kilka godzin, ale odzyskałem je identyfikując moich znajomych.
A zdarzyły się pogróżki od innych internautów?
Cały czas dostaję groźby - zarówno z agresją słowną, jak i sugerujące przemoc fizyczną oraz straszenie sądem. Ustanowiłem też kilku dodatkowych administratorów i oni też je dostają. Zablokowałem ponad setkę osób, by przestać dostawać groźby - do nich nie trafia żadne tłumaczenie, nie ma sensu się więc kłócić.
Ale jednak większość osób podchodzi do tego pozytywnie, a sama strona wydarzenia stała się platformą wymiany linków i memów o Kościele.
Tak, większość osób dostrzega złą robotę tej instytucji i zapowiada tłumnie stawić się w kinach. Ja sam na seans w Wałbrzychu szykuję niezłą niespodziankę - liczę na obecność policji. Chcę wywołać jak największe kontrowersje i sensację, by jeszcze bardziej wypromować "Kler".