Ks. Sowa staje w obronie Stryczka. Ale twierdzi, że jeden były pracownik na pewno nie kłamał

Piotr Burakowski
Ks. Kazimierz Sowa stanął w obronie duchownego Jacka Stryczka – twórcy akcji "Szlachetna Paczka", który miał rzekomo znęcać się psychicznie nad pracownikami Stowarzyszenia Wiosna. Zarazem ks. Sowa przyznał, że po części wierzy w zarzuty, które pojawiły się w artykule Onetu. Wskazuje m.in, że jedna z osób, która pojawia się w tekście, jego zdaniem na pewno nie kłamała.
Ks. Kazimierz Sowa to znajomy duchownego Jacka Stryczka. Sowa zabrał głos w jego sprawie. Fot. Tomasz Rytych / Agencja Gazeta
Ks. Sowa tłumaczy na wstępie, że zna duchownego Stryczka od dawna. Księża pochodzą z tych samych okolic. Nazywa go wręcz swoim znajomym. Dodaje, że pewnie dlatego patrzy nieco inaczej na sytuację, ale zaznacza, że nie szuka usprawiedliwienia na siłę i nie podważa tego, co napisał Onet.

"Nie podważam ani nie kwestionuję przykładów przytoczonych przez autora, zwłaszcza że jedną z wymienionych w tekście osób znam osobiście i jest dla mnie kimś, komu zwyczajnie wierzę. Czy zatem bronię Jacka? Tak, bo w pewnym sensie uważam, że został osądzony i skazany medialnie zanim ktokolwiek (poza autorem tekstu) mógł wysłuchać drugiej strony" – argumentuje ks. Sowa na Facebooku.
Argumenty obronne
Później ks. Sowa przyjmuje ton obronny. "Poważne zarzuty natury przekroczenia prawa pracy, a zwłaszcza zasad, jakimi powinna kierować się organizacja nastawiona na niesienie pomocy innym, zostały zmieszane z subiektywnymi odczuciami na temat nietolerancji, np. wobec ludzi otyłych czy chamskim seksizmem. Tu zaznaczę od razu, że tego typy zachowań czy nawet odzywek, zwłaszcza wobec kobiet, nigdy ze strony Jacka nie słyszałem!" – przekonuje.


Nadmienia, że ludzie ze "Szlachetnej Paczki", których spotykał, nie wydawali mu się zastraszeni. Co więcej, według niego nigdy nie było najmniejszej sugestii o mobbingu.

"Jestem daleki od traktowania tekstu z Onetu jako nagonki na kogoś czy coś. Powstawał długo i stawia wiele konkretnych pytań i zarzutów. Niemniej moment, kiedy został opublikowany nie wydaje mi się przypadkowy. Nie, to nie jest jakiś spisek tylko raczej wykorzystanie fali i tematu 'Kleru'. A szkoda" – podsumowuje.

Przypomnijmy, że Janusz Schwertner z Onetu opisał rzekome nieludzkie traktowanie pracowników Stowarzyszenia "Wiosna" przez ks. Stryczka. Płacz, depresja, bezsenność – do tego miały prowadzić relacje z księdzem, który postanowił się ze wszystkiego wytłumaczyć.