"Szkoła im. Magdy Gessler", Szpital "Jadą świry jadą". Internetowi wandale niszczą mapy Google

Bartosz Godziński
Trudno sobie wyobrazić wycieczkę w nieznane miejsce bez aplikacji z internetową mapą. To też najłatwiejszy sposób na szybkie znalezienie pobliskiego sklepu czy instytucji. Cyfrowe mapy mają ważną cechę, która z jednej strony jest zaletą, ale z drugiej wadą. Użytkownicy mogą je modyfikować, ale gdy dobiorą się do nich internetowi żartownisie, to afera murowana.
Nowa moda wśród internautów - antyreklama szkoły w internetowych mapach Screeny z Google Maps
"Pomnik Czynu Polaków Robaków" pojawił się w Szczecinie i obiegł cały internet. O skandalicznej nazwie obiektu w pisały już duże portale i serwis Wykop.pl. Takiego pomnika w tym mieście rzecz jasna nie ma, a za wszystkim stoją trolle inspirowane twórczością Testovirona.
Screen z Google Maps
Słowo "Robaków" już zniknęło z internetowej mapy, bo prawdziwa nazwa obiektu to "Pomnik Czynu Polaków". To nie jedyny taki przypadek w ostatnim czasie. Można wręcz mówić o prawdziwej pladze.


W ostatnim czasie panuje moda na zmienianie nazw szkół, szpitali, a nawet komisariatów policji. Niektóre określone są wulgarne, a inne po prostu śmieszne... do czasu, kiedy ktoś będzie miał wypadek i napotka na problemy ze znalezieniem najbliższej placówki medycznej.


Za kontrowersyjną modą stoją z pewnością uczniowie, którzy chcą w ten sposób zamanifestować swój przeciw przeciwko oświacie, a mówiąc kolokwialnie: robią sobie jaja. To właśnie nazwy patronów szkół są najczęściej zmieniane. I tak lepsze to, niż tradycyjny wandalizm i bazgranie po budynkach.
Screen z Google
Nie wszyscy pobłażliwie podchodzą do tematu. Dyrekcja III LO im. Cypriana Kamila Norwida w Kielcach zaalarmowała policję po tym, gdy ktoś wielokrotnie zmieniał nazwę w Google. Było więc określane obraźliwym mianem liceum "ogólnogwałcącego", "ogólnor*chającego", a raz ktoś zmienił patrona na "im. Zesrania się Andrzeja Zje*a". Screeny krążą w sieci od kilku dni.

– Incydent zgłosiliśmy na policję, bo czujemy się odpowiedzialni za dobre imię szkoły – mówi w rozmowie z naTemat Tomasz Zemsta, wicedyrektor III LO w Kielcach. Nazwa placówki już wróciła do normy. Sprawcy dalej nie są znani.
Screeny z Facebooka / Wykop.pl
Dyrekcja poważnie podeszła do sprawy nie tylko ze względu na swoje dobre imię. – Również młodzież może poczuć się dotknięta, bo taka negatywna łatka może przylgnąć do szkoły. Tym bardziej, że uczą się u nas dzieci niepełnosprawne i też w jakimś stopniu mogą się poczuć pokrzywdzone. Każdy różnie to odbiera – wyjaśnia Tomasz Zemsta.

Wicedyrektor obwinia nie tylko internetowych wandali, ale i Google, bo serwis pozwala na takie akcje - by zaproponować nową nazwę danego miejsca wystarczą dosłownie dwa kliknięcia myszką. Im więcej osób zasugeruje konkretną frazę, tym większe prawdopodobieństwo, że coś przejdzie. Tak działa właśnie... demokracja.

Wpadka Google? Nie do końca
Kolektywne gromadzenie informacji leży u podstaw współczesnego internetu, a zwłaszcza mediów społecznościowych, w których to użytkownicy, a nie właściciele, tworzą treści. Tak np. funkcjonuje znana każdemu Wikipedia. Podobna idea przyświeca Mapom Google.
Piotr Zalewski
Google Polska

Dzięki funkcji pozwalającej zasugerować zmiany na mapach możemy zaoferować bardziej kompleksowe i aktualne informacje. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że mogą się pojawić sporadyczne niedoskonałości lub błędne modyfikacje sugerowane przez użytkowników. W takich przypadkach dokładamy wszelkich starań, aby rozwiązać problem tak szybko, jak to możliwe.

System akceptacji zmian na Mapach Google jest skomplikowany i może się zdarzyć, że np. jeśli kilku użytkowników Map dokona podobnej zmiany, to zostanie ona wprowadzona do systemu. Tak więc to niemal pewne, że za zmianami stoi grupa osób, a nie jeden dowcipniś.

Jeśli chodzi o szczegóły stosowanych procedur i zabezpieczeń, Google nie ujawnia ich po to, żeby nie dawać wskazówek wandalom, którzy próbują oszukać system.

Zaraz ktoś mnie skrytykuje, że takim artykułem tylko zachęcam do podobnych wybryków. I dobrze, bo trolle paradoksalnie pomagają programistom. Każda taka sytuacja pozwala poprawić zabezpieczenia antyspamowe na mapach - dzięki temu mogą one lepiej służyć normalnym użytkownikom.