Sanocki skarży na Jakiego do prezesa PiS. "To taki sam gangster jak ci, z którymi walczy w stolicy"

Daria Różańska
Poseł Janusz Sanocki w liście otwartym do Jarosława Kaczyńskiego skarży się na Patryka Jakiego. – Przypuszczałem, że Jaki walczy z korupcją, bo jej nie cierpi. Tymczasem po tym, co robi w Nysie, dochodzę do wniosku, że on po prostu walczy tylko z tą korupcją, której autorami są jego polityczni przeciwnicy. I ogląda się tylko za tym, na czym może zrobić polityczny interes, z czego może mieć jakiś zysk – stwierdza w rozmowie z naTemat Sanocki.
Poseł Janusz Sanocki napisał do prezesa PiS list. Krytykuje w nim Patryka Jakiego i opisuje układ, jaki ten miał zbudować w Nysie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Poseł niezrzeszony Janusz Sanocki napisał list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego w sprawie Patryka Jakiego. "Wiceminister rządu firmowanego przez Pana – pan Patryk Jaki – wspiera w moim mieście układ mający wszelkie cechy zorganizowanego układu korupcyjnego" – stwierdził Sanocki, jednocześnie apelując do prezesa PiS, by położył temu kres.

Sanocki przekonuje, że Patryk Jaki – mimo iż PiS wystawił swojego kandydata na prezydenta – wspiera obecnego włodarza miasta. A ten – zdaniem Sanockiego – stworzył w mieście korupcyjny układ, który niszczy jego rodzinną Nysę.

Fragment listu otwartego posła Sanockiego do prezesa Kaczyńskiego:

Piszę do Pana dlatego, że w sprawę utrwalania korupcyjnego układu niszczącego moje rodzinne miasto zamieszany jest polityk partii będącej Pańskim koalicjantem, pokazywany w mediach jako pogromca korupcji politycznej i układów w Warszawie. Niestety na Opolszczyźnie, a szczególnie w Nysie pan Patryk Jaki wspiera układ, który nosi wszelkie cechy układu korupcyjnego, gdzie burmistrz miasta w interesie dewelopera, który ułatwił mu wygranie wyborów, na siłę zmienia plan przestrzennego zagospodarowania tak by umożliwić prywatnemu deweloperowi wybudowanie w centrum miasta ogromnej galerii handlowej.

We wrześniu złożył pan do nyskiej prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez burmistrza Nysy Kordiana Kolbiarza. Oskarża go pan m.in. o to, że łamie ustawę o finansach publicznych, zatrudniając w ratuszu o połowę więcej pracowników i narażając gminę na ponad 7 mln zł strat rocznie. Dlaczego miesza pan w to Patryka Jakiego?


Nigdy żaden burmistrz w Nysie i żaden znany mi samorządowiec nie zatrudnił dwa razy tyle pracowników w urzędzie. To coś absolutnie niebywałego.

Ustawa o finansach publicznych mówi, że wydatki powinny być celowe. Dotychczas w nyskim urzędzie pracowało 160 osób, a teraz – 250. Po co zrobił to pan Kolbiarz? Chodziło o to, żeby skupić obok siebie ekipę, która pomoże mu wygrać wybory. To tylko jedno ze zjawisk, które dotyczy obecnego burmistrza Nysy.


Ale jaki związek ma z tym Patryk Jaki?


No właśnie, wróćmy do Jakiego. On od początku entuzjastycznie popiera burmistrza Kordiana Kolbiarza. Przyjeżdża do Nysy, wygłasza peany na jego cześć.

Ale oprócz tego, pan Patryk Jaki uczestniczy w działaniach korupcyjnych. A to dlatego, że pan burmistrz korumpuje tę radę, po to, żeby ona ślepo popierała wszystkie jego decyzje, a pan Jaki mu w tym pomaga.

A jaki interes miałby w tym mieć Patryk Jaki, skoro PiS na burmistrza Nysy wystawiło innego kandydata?

To należy zapytać pana Jakiego: czy to jest tylko interes polityczny, czy liczy on na to, że to jest jego zaplecze i że oni będą mu robić kolejną kampanię. Niedawno próbowałem rozmawiać na te tematy z Patrykiem Jakim i wyperswadować mu, żeby tego nie robił. Powtarzałem, że popiera złych ludzi.

Jaki interes ma w tym Patryk Jaki? Może po prostu on taki jest. Przez całe życie lawirował między jedną partią a drugą, może on jest genetycznie ślepy na etykę, a tylko buduje swoją bandę?

Przeciętnemu Kowalskiemu trudno będzie uwierzyć w pana słowa na temat Patryka Jakiego. Przecież jest wiceministrem sprawiedliwości, w Warszawie walczy z "sędziowską kastą", próbuje rozwiązać aferę reprywatyzacyjną. Zresztą pan też głosował za powołaniem go na szefa tej komisji.

Tak, głosowałem. Bo przypuszczałem, że Jaki walczy z korupcją, bo jej nie cierpi. Tymczasem po tym, co robi w Nysie, dochodzę do wniosku, że on po prostu walczy tylko z tą korupcją, której autorami są jego polityczni przeciwnicy. I ogląda się tylko za tym, na czym może zrobić polityczny interes, z czego może mieć jakiś zysk.

W ogóle uważam, że to jest bardzo zdolny i pracowity człowiek. Ale jednocześnie z niepokojem patrzę na to, co Jaki robi tu w Nysie. Na przykład dwóch radnych z Nysy zostało zatrudnionych w agencjach rolnych jako kierownicy oddziałów. Jeden jest filozofem, drugi ratownikiem medycznym. Oni te stanowiska dostali dzięki Patrykowi Jakiemu. Bo to on na Opolszczyźnie obsadzał wszystkie stanowiska w agencjach rolnych.

Wracając do wyborów: PiS w Nysie jednak wystawił innego kandydata na burmistrza i nie popiera wcale pana Kolbiarza.

Tak, ale po wielkich bólach. Odbywały się podchody, żeby PiS zaakceptował pana Kolbiarza i dał mu certyfikat moralności. To się nie udało na skutek oporu części działaczy i zarządu wojewódzkiego.

W pana liście czytamy, że podobno Patryk Jaki mocno o to zabiegał?

Do ostatniego momentu wychwalał Kolbiarza pod niebiosa. A wystarczy przejść Nysą, żeby zobaczyć to zaniedbanie i dziadostwo. Nie ma kawałka porządnej drogi. Nie wiadomo, na co poszły miliony. Dziś zadłużenie miasta ze spółkami wynosi 170 mln zł.

Próbował pan wcześniej rozmawiać z Patrykiem Jakim?


Próbowałem na początku kadencji. Ostatnia nasza rozmowa odbyła się może rok temu. Proszę sobie wyobrazić taką scenę: jest zmiana planu studium, które ma umożliwić deweloperowi budowę obiektu. Rada obraduje.

I z polecenia pana Jakiego przyjeżdża pan poseł Bartłomiej Stawiarski z Namysłowa. Nie ma zielonego pojęcia o Nysie. Przyjeżdża i apeluje do rady, żeby ta uchwaliła to studium. I jak później wracał z Warszawy, to zapytałem go, czy wie, jaki tam jest wskaźnik intensywności zabudowy. Odpowiedział, że nie wie. Powiedziałem mu wtedy dość brutalnie, że albo jest skorumpowany i wziął kasę, albo bezdennie głupi.

Dlaczego pan nie dogadywał się z Jakim, tylko od razu zwrócił się do Kaczyńskiego?

Wcześniej próbowałem kontaktować się z Jakim: wysyłałem mu SMS-y, rozmawiałem z nim w cztery oczy. Chyba trzykrotnie. I jak grochem o ścianę, dlatego napisałem do prezesa PiS.

Według mnie, Jaki to człowiek zakłamany, o podwójnej moralności. Po tym, co robi tu na Opolszczyźnie, mogę stwierdzić, że jest takim samym szkodnikiem, jak ci, z którymi walczy w Warszawie.

A śmiem twierdzić, że walczy z nimi nie z przekonań etycznych, tylko dlatego, że jest to w jego interesie. Jeden gangster walczy z drugim o przejęcie dzielnicy.

Sądzi pan, że prezes Kaczyński poważnie potraktuje pana list i go nie zignoruje?

Mam nadzieję, że nie. Wierzę, że prezes Kaczyński jest uczciwym człowiekiem. Mam nadzieję, że to tylko inercja partyjna, którą trudno skontrolować.

To ordynacja wyborcza stwarza chory system, w którym powstają baronowie partyjni. I to oni decydują, kto znajdzie się na liście i będzie kandydował.

Napisał pan, że wie z pewnych źródeł, że Patryk Jaki zabiegał o to, by obecny burmistrz Nysy został oficjalnie poparty przez PiS. Skąd takie wieści?

Od moich kolegów z PiS.

Prezes PiS się nie zgodził?

Widocznie nie. Wygrała opcja, że kandydatem PiS jest miejscowy polityk. Przy czym obawiam się, że jeśli on nie wejdzie do drugiej tury, to wtedy oficjalnie Patryk Jaki udzieli poparcia Kolbiarzowi.

Po co pan to właściwie robi? Przecież nie kandyduje pan w wyborach na prezydenta Nysy.

Jak byłem tu burmistrzem 20 lat temu, to Nysa się rozwijała, ale ja zwalniałem ludzi z urzędu. Starałem się działać dla dobra ogółu i miałem sukcesy. Powstała Państwowa Szkoła Zawodowa, osiedle mieszkań, wysypisko.

Dzisiaj Nysa jest w ruinie. Należę do pokolenia, które walczyło z komuną, byłem szefem "Solidarności" w Nysie, nie mogę pozwolić na to, żeby kupa cwaniaków się nachapała.

To, co w tej chwili robi Jaki to karykatura wszystkiego. Bo on z jednej strony pokazuje się jako ktoś, kto walczy z układami. Ale to taki sam gangster, jak ci, z którymi walczy. Nie widzę nic, co by go odróżniało od tych ludzi.

Szeroko był opisany układ opolski: nepotyzm i sieć powiązań. Myśli pan, że gdyby jaki został prezydentem Warszawy, to zrobiłby w stolicy to samo?

Nie mam wątpliwości, co do tego, że gdyby Patryk Jaki w Warszawie wygrał te wybory, to byłoby tam tak samo. Nie jestem zwolennikiem Trzaskowskiego. Dla mnie to człowiek z plastiku i nie głosowałbym na niego.

To na kogo?

Prawdę powiedziawszy, to Śpiewak mi się podoba. Uważam go za uczciwego samorządowca. On ma w wielu kwestiach przekonania odmienne od moich, ale jeśli chodzi o sprawy lokalne, to uważam go za autentycznego samorządowca.

Ale zdaje się, że w drugiej turze walka toczyć się będzie między Trzaskowskim a Jakim.

Ciężko mi wybrać między dżumą a cholerą. Na pewno jestem przekonany, że Patryk Jaki nie stanowi żadnej uczciwej alternatywy dla Warszawy.

Nie mogę powiedzieć, co będzie w przyszłości. Ale ja nie widzę u niego żadnych hamulców, dostrzegam natomiast wewnętrzny zanik zasad, ślepotę etyczną. Przecież nie przekonuje się do swoich racji przekupując ludzi. To coś niebywałego.

Widział pan reakcje na pana list? Internauci piszą na przykład tak: "Dajcie spokój, prezes Kaczyński będzie miał niezły ubaw, czytając takie donosicielskie pierdoły".

Głupcy zawsze się śmieją, jak w balladzie Kaczmarskiego. Uważam, że moim moralnym obowiązkiem było, by w taki sposób zwrócić się do prezesa Kaczyńskiego. Co to znaczy? Czy jest to prywatne ranczo pana Jakiego?

"Nie mogę milczeć, choć wiem, że choć wiem, że narażam się na zemstę i ataki" – stwierdził pan. Czyją zemstę, ataki z czyjej strony?

W internecie zaraz przyłożą mi jakieś łatki. Zaraz zostanę rozliczony z tego, co dziesięć lat temu powiedziałem.

Ma pan na myśli internautów?

No nie wiem. Nie sądzę, żeby pan Patryk Jaki zapałał teraz do mnie miłością. A jest to człowiek dosyć wpływowy, potężny. Media publiczne są w rękach nawet nie Kaczyńskiego, ale opcji Jakiego, Kurskiego i Ziobry. Zapewne nie jest to sytuacja, w której wszyscy poklepią mnie po ramieniu.