Polak potrafi. Na te polskie projekty zaczęli zrzucać się masowo ludzie z całego świata

Michał Jośko
Nie od dziś wiadomo, że polscy wynalazcy potrafią wykazywać się iście ułańską fantazją. Jednak od momentu, gdy w głowie pojawia się wizjonerski pomysł, do wcielenia go w życie, wiedzie bardzo długa, pełna kolein droga. Gdyby Napoleon Bonaparte był specem w dziedzinie crowdfundingu, rzekłby, iż do odniesienia sukcesu potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy. Jak więc skutecznie pozyskiwać środki? Przyjrzyjmy się kilku ciekawym przykładom znad Wisły.
Fot. Beefsfund.com
Planszówka nieco bardziej wypasiona, niż "Monopoly", w które grywasz z wujkiemFot. Kickstarter.com
Nemesis
Ta anglojęzyczna gra planszowa, opracowana we Wrocławiu, wywołała ogromną euforię wśród miłośników horrorów połączonych z fantastyką naukową.

Pokrótce: mowa tu o pół-kooperacyjnej rozgrywce, w której gracz bądź gracze (od jednej do pięciu osób) starają się przetrwać w świecie pełnym obcych form życia, tudzież groźnych statków kosmicznych.

Pomysł, za którym stoją Adam Kwapiński oraz znane w branży firmy Awaken Realms (ma na koncie m. in. "This War of Mine: TBG" oraz "The Edge: Dawnfall") i Rebel ("Drako" i "K2"), rozwijany jest od kilku lat.


W styczniu tego roku "wszedł na parkiet" Kickstartera, gdzie w ciągu 21 dni zdobył finansowe wsparcie od 30 553 inwestorów z całego świata. Uzyskana w ten sposób kwota? To równowartość, uwaga, niemal 14 800 000 zł.

Owe miliony pozwolą na rozwijanie gry (powstaną m. in. różne wersje językowe, w tym - oczywiście - polska), jej globalną ekspansję w świecie ludzi, którzy odjechane planszówki kochają tak, jak Tomasz Jacyków ekstrawagancką modę.

"Nemesis" można już zamawiać w sklepach; rozbudowany zestaw sci-fi będzie wysyłany w dwóch falach: w grudniu br. oraz lipcu 2019 r.
Przy kopaniu tej piłki możesz przeklinać. Choć nie jest to oczywiście obowiązkowe.Fot. Wspieram.to
BallON
Banalnie prosty pomysł z gatunku "ale to już było" (pamiętasz popularne niegdyś piłki tenisowe, zamocowane na gumkach?), a jednak sprawił, że inwestorzy z serwisu Wspieram.to ochoczo sięgają do swoich portfeli.

Dziś (26 września) zebrano już 25 124 zł, czyli osiągnięto 167 proc. z celu, wynoszącego skromne 15 000 zł. A do końca projektu pozostało jeszcze naprawdę sporo czasu, bo 43 dni.

O co chodzi w wynalazku Krzysztofa Golonki z Krakowa (mistrza tzw. freestyle footballu)? BallON Professional Kick Trainer to po prostu piłka z poliuretanu, do której można przymocować gumy o długości 2 lub 10 metrów. Na drugim końcu znajduje się "stacja bazowa", czyli obciążnik, który wypełnia się piaskiem.

Całość, promowana zabawnym hasłem „Wszystko, czego potrzebujesz, aby twój syn został drugim Cristiano i utrzymywał cię do końca życia", umożliwia trenowanie technik uderzeń, koordynacji ruchowej oraz żonglerki.

Lubisz grać w piłkę nożna, ale ciebie nie lubi nikt w okolicy? Nie szukaj więc już desperacko kolegów, lecz inwestuj w ten projekt.

Napomknijmy, że inwestorzy platformy Wspieram.to mają na koncie również znacznie bardziej mroczne działania: to właśnie w marcu 2016 r. zebrali 55 588 zł (168 proc. założonego celu) na debiutancką płytę Sławomira, umożliwiając mu ogólnokrajową ekspansję.
Minimalizm, znany z projektów firmy Apple, został tutaj uszanowany.Fot. Kickstarter.com
PureShape
Niewielka polska firma poprawia technologie opracowane przez giganta z Cupertino? Tak, takie rzeczy dzieją się naprawdę.

PureShape to rozwiązanie dedykowane użytkownikom myszek Apple Magic Mouse (pierwszej i drugiej generacji). Na całość składa się specjalna podkładka oraz montowana na myszce wkładka, które mają wydatnie zwiększyć komfort pracy oraz precyzję i swobodę ruchu.

Chodzi tu głównie o zmniejszenie tarcia, zminimalizowanie przypadkowego przesuwania się podkładki oraz – jeżeli jesteś człowiekiem, którego zmysł słuchu mógłby konkurować z nietoperzem – wyeliminować irytujące odgłosy, zazwyczaj towarzyszące przesuwaniu myszki po podłożu.

Autorzy owego pomysłu, czyli studio Moonimal, podjęli zbiórkę funduszy na platformach Indiegogo.com oraz Kickstarter.com. Jak się okazało, inwestorzy ochoczo podchwycili ideę tuningu produktu firmy Apple – w pierwszym przypadku zbiórka skończyła się sukcesem rozumianym jako pozyskanie równowartości ponad 111 000 zł. Bądź też, co prezentuje się znacznie efektowniej: osiągnięciem 903 proc. założonego celu. Na Kickstarterze osiągnięto niemal 99 000 zł (przy celu określonym skromnie, na niecałe 11 000 zł).
Rozrywka dla ciała i ducha w opcji "na bogato"Fot. Beefsfund.com
DISCO:VR
Salon wirtualnej rzeczywistości, który pokazał, że crowdfunding jest metodą nie tylko na rozpoczęcie działalności, lecz również rozwinięcie skrzydeł, gdy planuje się ekspansję rynkową.

Działająca od września 2016 r. stołeczna firma postanowiła szukać inwestorów na Beesfund.com, czyli rodzimej platformie oferującej crowdfunding na zasadzie equity (osoby wpłacające pieniądze stają się emitentami, partycypującymi w przyszłych zyskach ze wspieranego projektu).

Celem była kwota wynosząca 400 000 zł, mająca umożliwić działalność w skali międzynarodowej. Chodziło o rozpoczęcie tworzenia sieci 60 lokali, w których miłośnicy technologii VR nie tylko mogą szaleć w cyfrowych światach, korzystając m. in. z gogli HTC Vive oraz Oculus Rift, lecz po wszystkim uzupełnią siły, jedząc pizzę i zasiadając przy klimatycznym barze.

Okazało się, że w tym szaleństwie jest metoda: kwotę, która była założeniem trwającej 60 dni zbiórki, osiągnięto bezproblemowo dzięki 240 inwestorom, którzy nabyli 8000 akcji (każda w cenie 50 zł).
Czy M200 stanie się niegdyś sprzętem poszukiwanym przez kolekcjonerów? O ile oczywiście istnieje rynek kolekcjonerski w branży 3DFot. Kickstarter.com
Zortrax M200
Choć pozyskiwanie funduszy na tę przełomową drukarkę 3D miało miejsce w roku 2013 (które w branży technologicznej odpowiadają jakimś dwóm tysiącom lat), do dziś jest ono podawane jako podręcznikowy przykład tego, w jaki sposób niewielka polska firma może zdobyć pieniądze na rozwój, korzystając ze wsparcia internetowych inwestorów.

Zortax rozpoczął pracę nad modelem M200 w roku 2011. Dwa lata później konstrukcja była gotowa, lecz brakowało funduszy na rozwój produkcji i sprzedaży. Firma z Olsztyna przeprowadziła więc kampanię crowdfundingową na Kickstarterze, deklarując, iż do wcielenia projektu w życie niezbędne będzie równe 100 000 dolarów.

Inwestorzy powiedzieli "ależ bardzo chętnie" i wpłacili kwotę 179 471 dolarów. Solidny zastrzyk finansowy (przeliczając wg dzisiejszego kursu mówimy o równowartości ok. 657 000 zł) pomógł nie tylko dostarczyć pierwsze egzemplarze drukarki trójwymiarowej fundatorom, lecz także nabrać Zortraksowi wiatru w żagle. Dziś to znany na całym świecie potentat w dziedzinie druku 3D, zatrudniający ponad 150 osób.