Zalewska zabrała głos w sprawie afery PCK. "Kolejna odsłona negatywnej kampanii"

Piotr Burakowski
Anna Zalewska odpowiedziała w Budapeszcie na zarzuty posła Platformy Obywatelskiej Roberta Kropiwnickiego. Polityk sugerował, że minister edukacji narodowej jest zamieszana w aferę z wyłudzaniem pieniędzy z Polskiego Czerwonego Krzyża (PCK). Tłumaczenie Zalewskiej jest zadziwiające.
Anna Zalewska wypowiedziała się na temat afery z PCK. Tłumaczyła się m.in... dobrą reformą edukacji. Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
To kolejna odsłona negatywnej kampanii wyborczej. To kłamstwo, potwierdziła to prokuratura – przekonywała w Budapeszcie Anna Zalewska. Była to odpowiedź polityk na pytanie o jej ewentualną rolę w aferze z PCK – podaje TVN24. Zalewska pojawiła się na Węgrzech, gdzie uczestniczyła w konkursie umiejętności zawodowych EuroSkills 2018.

Zalewska przekonywała, że "to polityczny, agresywny atak na Ministerstwo Edukacji Narodowej", które... "przeprowadziło dobrze reformę edukacji". Kuriozalne stwierdzenie zostało poparte jeszcze osobliwszym badaniem.

Szefowa MEN pochwaliła się wynikami najnowszego sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS), czyli rządowego ośrodka. Z badania wynikało, że 67 proc. Polaków uważa nowy system edukacji za lepszy od poprzedniego.


– To są szokujące doniesienia, że posłowie, minister rządu Mateusza Morawieckiego może być bardzo poważnie zamieszana w aferę – stwierdził z kolei na temat zamieszania z PCK członek PO Robert Kropiwnicki.

Dodajmy, że 27 września PO zapowiedziała złożenie do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry wniosku ws. objęcia przez niego osobistym nadzorem śledztwa dotyczącego PCK.

Kiedy poznamy prawdę ws. PCK?
Tymczasem afera z PCK wydaje się szyta grubymi nićmi. Prokurator badająca przekręt w dolnośląskim PCK poprosiła o dobrowolną degradację. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", kobieta uskarżała się na wywierane naciski.

"Gazeta Wyborcza" pisze, że od roku trwa śledztwo w sprawie pieniędzy, które były wyprowadzane z wrocławskiego PCK. Fundusze miały wspierać kampanię Anny Zalewskiej, a także byłego posła PiS Piotra Babiarza. Pada też między innymi nazwisko wrocławskiego radnego Jerzego Sznercha.

Wybrani politycy PiS mieli otrzymywać dzięki przekrętom z PCK stałe dochody. Tak "zarabiać" miał m.in. Piotr Babiarz, który niedawno odszedł z PiS.

"Mechanizm był prosty: w latach 2014-17 zwerbowani przez Jerzego G. pracownicy PCK kradli odzież z należących do niego kontenerów, do których zbierana była ona na potrzeby najbiedniejszych. Potem za pośrednictwem firmy zarejestrowanej na słupa sprzedawali ją w zaprzyjaźnionych lumpeksach i hurtowniach" – zdradza dziennik.

źródło: TVN24