To oni kibicowali polskim siatkarzom z "Konstytucją" w dłoniach. "To wcale nie była zaplanowana akcja"

Jarosław Karpiński
Poza wielkim triumfem polskiej reprezentacji, to kartki z napisami "Konstytucja” stały się hitem Mistrzostw Świata w Siatkówce. Za każdym razem, gdy podczas meczu USA-Polska kamera pokazywała sędziego, za nim dyskretnie wysuwała się dłoń mężczyzny z kartką i napisem "Konstytucja". Na temat kulis akcji rozmawiamy z jej uczestnikiem Mirosławem Pokorskim Porterem. Okazuje się, że happening był spontaniczny.
Tak Mirosław i Ewa Pokorscy z Gdyni kibicowali polskiej reprezentacji na Mistrzostwach Świata w Siatkówce Fot: Mirosław Pokorski Porter/Facebook
Wraca Pan do kraju prawie w takiej glorii chwały jak siatkarze, którym pan kibicował. Oni rewelacyjnie grali, a pan - jak ten bohater drugiego planu - rozsławiał na trybunach Lecha Wałęsę i "Konstytucję”.




Proszę opowiedzieć o tej akcji z "Konstytucją”, bo wyglądało jakby była koronkowo zaplanowana.

To wcale nie była zaplanowana akcja. Chcieliśmy pojechać samochodem do Warny i do Turynu na Mistrzostwa Świata w Siatkówce, ale polecieliśmy w końcu samolotem. Od samej Warny czyli od początku mistrzostw mieliśmy na sobie koszulki z napisami "Konstytucja”, ale nie było takiego oddźwięku - zaskoczyło we Włoszech. Pomimo tego, że zdarzył się przykry incydent. W trakcie jednego z meczów w Bułgarii rzucił się na mnie jakiś opętany Polak, wyzwał mnie od konfidentów i próbował mi podrzeć tą koszulkę.

A jakim cudem już w Turynie podczas meczu z USA zdobył pan miejsce zaraz za sędzią?



A kamera za każdym razem to pokazywała.

Tak, dlatego można powiedzieć, że dzięki urodzinom prezydenta Wałęsy mieliśmy odpowiednie koszulki i kartki z" Konstytucją". A bilety na miejsca za sędzią kupiliśmy dzięki szczęśliwemu trafowi w sieci. Nie była to żadna zorganizowana i zaplanowana akcja KOD. Owszem jesteśmy członkami KOD, mamy legitymacje tej organizacji, ale na mistrzostwach byliśmy zupełnie prywatnie. Nikt niczego nie koordynował. Jesteśmy turystami. Byliśmy też na Euro we Francji.

Czy poza tym incydentem, o którym już pan opowiedział spotkały was jakieś przykre sytuacje?



A mecz finałowy?

Baliśmy się trochę przyjść z tych koszulkach. W końcu jednak ja przyszedłem w „Wałęsie”, żona w "Konstytucji” i na szczęście nikt juz nie interweniował poza tym, że kamera nas omijała. Ale odbiór naszej akcji wśród Polaków na meczu był super pozytywny. Może na mecze siatkarzy przychodzi inny sort? W każdym razie kibice poza tym, że gorąco wspierali reprezentację, gratulowali nam, dziękowali, robili sobie z nami zdjęcia. Było naprawdę super.

To była pierwsza taka wasza akcja z "Konstytucją”?

Jesteśmy z Gdyni, chodzimy na większość manifestacji, bronimy wolnych sądów. Nie widać nas może w szpicy protestów, ale staramy się być aktywni obywatelsko.