Trzaskowski wbija szpilę PiS: Na Żoliborzu będziemy inwestować. Niezależnie, kto tam mieszka
Przez ostatnie tygodnie Rafał Trzaskowski nie miał najlepszego okresu i konsekwentnie przegrywał z modą na docenianie każdego ruchu jego najpoważniejszego rywala Patryka Jakiego. W niedzielę kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Warszawy przypomniał jednak formę z najlepszych czasów, gdy wielu wyborców pokładało w nim nadzieje na odnowę opozycji.
– Stawka tych wyborów jest ogromna! – mówił Rafał Trzaskowski. – To jest sprawdzian dla nas wszystkich, czy będziemy w stanie stawić czoła kłamstwu i manipulacji. Te wybory są niesłychanie istotne również dlatego, że one pokazują, że potrafimy się wszyscy zmobilizować – kontynuował. Jednak jego płomienne przemówienie nie było podporządkowane jedynie polityce centralnej.
W pewnym momencie Rafał Trzaskowski pozwolił sobie też na celne wbicie szpili przeciwnikom ze Zjednoczonej Prawicy. Kiedy kandydat na prezydenta Warszawy wymieniał pomysły programowe dla poszczególnych dzielnic, musiał też wspomnieć o Żoliborzu, którego najsłynniejszym mieszkańcem uznawany jest prezes PiS Jarosław Kaczyński.
– Na Żoliborzu będziemy inwestować. Niezależnie, kto tam mieszka i jak głosuje – stwierdził z uśmiechem Trzaskowski. W ten sposób odniósł się on do narracji obozu "dobrej zmiany", który w kampanii samorządowej namawia do głosowania na kandydatów Zjednoczonej Prawicy, bez skrępowania strasząc, że rządzone przez opozycję i "warczące na rząd" samorządy będą miały kłopoty.