"Czcigodny Księże Proboszczu...". Prezydent z PO tuż przed wyborami zakazał marszu równości

Rafał Badowski
To już oficjalne. Prezydent Lublina Krzysztof Żuk (Platforma Obywatelska) wydał zakaz marszu równości, który miał przejść ulicami miasta 13 października. Zakazał też kontrmanifestacji. Jako powód podał zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi. Organizator marszu w rozmowie z naTemat przedstawia swą opinię na temat motywów decyzji prezydenta Lublina.
Krzysztof Żuk powiadomił policję o groźbach pojawiających się wobec uczestników marszu. O komentarz do decyzji prezydent Żuka poprosiliśmy Bartosza Staszewskiego, organizatora marszu równości w Lublinie.

– Nie ma mowy o ryzyku dla uczestników marszu. W Polsce takich marszów w tym roku odbyło się już 16 i na żadnym nie działo się nic na tyle niebezpiecznego, co uzasadniałoby taką decyzję – mówi w rozmowie z naTemat Bartosz Staszewski.

– Myślę, że to decyzja polityczna, podyktowana okresem przedwyborczym. Wcześniej napisał w tej sprawie list do kleru, w którym tłumaczy się księżom, dlaczego nie może wprost zakazać marszu – tłumaczy w rozmowie z naTemat Staszewski.


List – jego treść ujawnił portal wPolityce.pl – zaczynał się słowami "Czcigodny Księże Proboszczu, Czcigodny Księże Rektorze, Czcigodny Księże Przeorze"
– Nie mogę zakazać "marszu równości", tak jak nie mogę zakazać marszu ONR, czy innych zgromadzeń organizowanych przez różne środowiska – tłumaczył się w liście księżom.

Na tę decyzję niestety zanosiło się od dawna. Zakazania marszu równości 13 listopada żądali pisowscy radni Lublina. Zdaniem rajców prawicy to profanacja, gdyż tego dnia przypada rocznica objawień fatimskich. Radni PiS argumentowali, że protestujący łamią art. 18 konstytucji. Mówi on, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny.

Poprosiliśmy o komentarz organizatora marszu równości Bartosza Staszewskiego. – To zwykła głupota. W Lublinie mieszkają nie tylko katolicy. Przypominam, że ostatnie tego typu sytuaja w Polsce miała miejsce w 2006 r. kiedy Lech Kaczyński chciał zakazać parady równości w Warszawie. Wtedy prezydent przegrał w Strasbourgu – powiedział w rozmowie z naTemat Bartosz Staszewski.